W pierwszej chwili wystraszyłam się,
gdy poczułam czyjąś dłoń na moim ciele. Szybko wyjęłam słuchawki z uszu i
odwróciłam się, żeby zobaczyć kto to. Był to Johny. Zdziwiłam się, gdy go
zobaczyłam.
-Czego chcesz? - powiedziałam z
pogardą w głosie
-Kate, ja... ja chciałbym cię
przeprosić. Za to wszystko.
-Chyba sobie żartujesz! - krzyknęłam
mu prosto w twarz - Myślisz, że mogłabym ci teraz wybaczyć?!
-Tak, właśnie po to tu jestem. Proszę
cię, abyś mi wybaczyła. Ja nadal cię kocham Kate. Proszę wybacz mi. - po tych
słowach znieruchomiałam, po prostu nie mogłam się ruszyć. Johny to wykorzystał,
zbliżył się i złapał mnie za biodra, przyciągając do siebie. Gdy wszystko w
głowie mi już się poukładało, zrozumiałam, że to ja już go nie kocham i
kontynuowanie tego nie ma najmniejszego sensu. Przecież on mnie zdradził. Nigdy
mu tego nie wybaczę.
-Zostaw mnie! - zaczęłam się wyrywać -
Puszczaj mnie, rozumiesz?!
-Kate! - nagle ni stąd, ni zowąd
usłyszałam jego głos, jego cudowny zachrypnięty głos - Co się dzieje kochanie?
- podszedł do nas chłopak o zielonych oczach, a na sam jego widok Johny mnie
puścił.
-Kto to jest? - pytał zakłopotany
Johny
-To jest Harry. - uśmiechnęłam się do
Loczka
-Tak, jestem Harry. Nowy chłopak Kate.
Coś nie pasuje? - popatrzył przeszywającym na wylot wzrokiem na Johny'ego. ŻE
NIBY KIM JEST? CZY JA DOBRZE USŁYSZAŁAM? Nie miałam czasu się nad tym
zastanawiać, ponieważ poczułam wilgotne usta Harry'ego na moich. Złapał mnie w
pasie i zbliżył do siebie. Zrozumiałam, że robi to, aby Johny się ode mnie
odwalił. Ale nie, nie mogłam pozwolić na kolejny pocałunek. W mojej głowie
słyszałam tylko „Kate co ty do licha robisz?! Skończ to!”. Gdy tylko Johny
odszedł od nas, odepchnęłam Harry’ego od siebie.
-Oszalałeś?! Dlaczego znowu to robisz?
Dobrze, że w porę dotarło do mnie, że
granica, którą sobie dzisiaj wyznaczyłam względem chłopaków została dawno
przekroczona. Miałam się teraz z nikim nie wiązać. Odwróciłam się i szybkim
krokiem poszłam do sklepu, nie spoglądając za siebie. Po 2 minutach byłam na
miejscu. Kupiłam potrzebne rzeczy do zrobienia naleśników i dodatki do nich.
Gdy wracałam do domu miałam mętlik w głowie. Dwa razy doszło między nami do
pocałunku. Co ja mam o tym myśleć? A ten dzisiejszy? Przecież wiadomo, że nie
zrobił tego tylko na pokaz. Harry chciał mi coś udowodnić. Ale co? On coś do
mnie czuje? Ja na razie uważam go za przyjaciela, bardzo dobrego przyjaciela.
Czy on liczy na coś więcej? Nie mam absolutnie żadnej ochoty teraz na związki. Myślałam,
że sam to zrozumie, ale jak widać muszę mu to wszystko jasno wytłumaczyć.
Przecież przez te niespodziewane pocałunki nasza znajomość może się zakończyć,
czego bym nie chciała. Harry to jedna z niewielu osób, z którymi mogę normalnie
porozmawiać. Zanim się obejrzałam dotarłam do domu. Postanowiłam od tego
wszystkiego odpocząć i zjeść pyszną kolację w rodzinnym gronie.
-Wróciłam! - krzyknęłam, gdy tylko zdjęłam
buty i szłam w kierunku kuchni, w której zastałam mamę.
-Czy ty wiesz ile zajęło ci zrobienie
zakupów? – spytała, stukając paznokciami o blat kuchni.
-Emmm. Wiesz, bo spotkałam kolegę i
tak jakoś się złożyło... - nie potrafiłam inaczej tego wytłumaczyć.
-Kate, nawet nie wiesz co ja tu
przeszłam, kiedy Lily dowiedziała się o tym, że będą naleśniki na kolacje. O
wilku mowa...
-Kateee! Nareszcie! - dziewczynka
rzuciła się na mnie od tyłu.
-Mała, już nie ważysz tyle co kiedyś.
Może jak zjem to cię ponoszę na barana, co ty na to? - dawno nie spędzałam z
nią czasu, więc postanowiłam to zmienić
-No dobra!
-To jesteśmy umówione, a teraz idź do
taty, a my z mamą zajmiemy się przygotowaniem kolacji. Lily po chwili zniknęła
z naszego pola widzenia, więc zaczęłyśmy przyrządzać danie. Nie obeszło się bez
rozmów na przeróżne tematy, poczynając od ubrań, kosmetyków, aż na pomyśle z
wyjazdem gdzieś na tydzień. Postanowiłyśmy, że zaplanujemy wszystko jutro,
ponieważ już kończyłyśmy dekorowanie truskawkami, zrobionych przez nas
naleśników. Wszystko ładnie ustawiłyśmy na stole, na którym stał wazon z
konwaliami (tak nawiasem mówiąc są to moje ulubione kwiaty).
-Kolacjaa! Chodźcie do kuchni! -
krzyknęła mama do reszty rodzinki. Pojawili się w kuchni w niecałą minutę. Gdy
wszyscy usiedli zaczęliśmy rozmawiać, żartować i wygłupiać się, a naleśniki z
naszych talerzy zniknęły momentalnie. Po kolacji, tata i Lily zmywali naczynia,
za to, że my z mamą przygotowałyśmy wszystko. Była już godzina 21:47. Jednak
obiecałam siostrze, że się z nią pobawię. Weszłam na górę po schodach i gdy
otworzyłam drzwi usłyszałam jego głos. Lily właśnie słuchała jeden z piosenek
One Direction. W sumie to czasami zapominam, że on jest sławny. To dla mnie
zwykły chłopak.
-To śpiewa Harry, prawda? - zapytałam,
zamykając za sobą drzwi do jej pokoju.
-Tak. Pamiętasz ich imiona? - zdziwiła
się
-Jego tak, reszty w sumie niee -
zdałam sobie sprawę, że przydałoby się nauczyć imion pozostałej czwórki. - Co
to za piosenka? - spytałam z ciekawości, ponieważ piosenka wydała się naprawdę
cudowna.
-Little Things, z ich nowego albumu
Take Me Home, którego jeszcze nie mam... - powiedziała zasmucona. Lily ich po
prostu uwielbiała, miała ich płytę, plakaty, bluzkę, a nawet torbę do szkoły z
nimi. Przez to wszystko wpadłam na pewien pomysł, ale na razie go nie zdradzę.
Usiadłam na dywanie, opierając się o łóżko. Siostrzyczka siadła tuż obok mnie,
a ja objęłam ją ręką. Wsłuchiwałyśmy się w melodię płynącą z głośników
komputera. Kolejne piosenki mijały, a my nadal tkwiłyśmy w tej samej pozycji.
Znów przyszła kolej na Little Things. W moich myślach pojawił się obraz
Harry'ego, zbliżającego swoją twarz do mojej. Nigdy nie pozbędę się myśli, że on
chciał mnie wtedy pocałować wtedy w parku. I jeszcze ten dzisiejszy. Chęć
udowodnienia czegoś Johny'emu, czy może jednak coś zupełnie innego? To pytanie
będzie mnie gnębić przez długi czas... Piosenka się skończyła, a ja wróciłam do
świata realnego. Zauważyłam, że Lily usnęła, więc wzięłam ją na ręce i
położyłam na łóżku, przykrywając kołdrą. Wróciłam do swojego pokoju, przebrałam
się w piżamę i położyłam do łóżka. Wzięłam telefon do ręki, sprawdziłam, która
jest godzina *23:47* i zaczęłam się zastanawiać czy napisać sms'a do Styles'a.
I co w nim umieścić... Miałam mętlik w głowie. Nagle poczułam wibracje
telefonu. Dzwonił Styles. Jakby wiedział, że właśnie o nim myślę.
-Słucham?
-Halo Kate, mam nadzieję, że cię nie
obudziłem?
-Nie, nic się nie dzieje, czemu ty
jeszcze nie śpisz?
-Nie mogę usnąć. Wiesz, chciałbym cię
przeprosić za dzisiaj. Za ten pocałunek w parku... Nie planowałem tego - zaczął
się tłumaczyć - mam nadzieję, że zrozumiesz. Nie chcę, abyś miała złe zdanie o
mnie.
-Harry rozumiem. Jednak mam nadzieję,
że to już się nie powtórzy. Mówiłam ci przecież, że nie chcę się z nikim
wiązać. Harry jeszcze nie czas. Przepraszam, ale nie chcę psuć naszej
przyjaźni.
-Dobrze, rozumiem - powiedział
zasmuconym głosem
-A jeszcze ten pocałunek przy
Johny'm...
-A właśnie. Chyba wtedy źle to
odebrałaś. Miałem nadzieję, że to zrozumiesz. On by się nigdy nie odczepił od
ciebie. Taki typ, znam takich... - hmm... czyli jednak niby tylko scenka dla Johny'ego
? Jakoś mało w to wierzę. No ale cóż, przynajmniej nie będę sobie tym zawracała
głowy. - Kate, jesteś tam? - zapytał, bo nie otrzymał ode mnie żadnej
odpowiedzi
-Tak jestem, jestem. W takim razie
przepraszam za to jak się zachowałam. Ale teraz już wszystko okay.
-Może chcesz się jutro gdzieś przejść?
Bez żadnych niemiłych niespodzianek. - zaśmiał się
-Z miłą chęcią. Tylko, że mam czas do
17, bo później przychodzi do mnie najlepsza przyjaciółka. Będę miała jutro do
ciebie pewną prośbę. Ale teraz nie będę zawracać ci głowy, bo jest późno i nie
wiem jak ty, ale ja idę spać.
-No to spotkajmy się o 14 przy Palmas
Street obok tego czerwonego budynku.
-Będę na pewno. A teraz dobranoc
Harry.
-Dobranoc Kate - wypowiedział te słowa
i rozłączył się.
Mam nadzieję, że jutro nie będę
musiała znowu uciekać od niego. Jeżeli będzie znów próbować coś zrobić, po
prostu zakończę naszą znajomość. Moje uczucia są teraz zmieszane, nie wiem co
myśleć. Ale teraz nie na to czas. Pora spać, bo jutro czeka mnie bardzo ciekawy
dzień...
********następny dzień*******
-Kochanie wstawaj! - ktoś zaczął mnie
szturchać w ramię - Mała obudź się! Jest już po dwunastej! - po tych słowach
zerwałam się na nogi, jakby mnie piorun poraził.
-Mamo dlaczego nie obudziłaś mnie
wcześniej?! – pytałam, związując sobie włosy w koka
-A prosiłaś? Masz wakacje. Zawsze, gdy
budziłam cię wcześniej to miałaś do mnie pretensje.
-Dobra, przepraszam, poniosło mnie. –
podeszłam do niej i ją przytuliłam – Mamuuś, a zrobiłabyś mi coś na śniadanko?
– ukazałam jej białe ząbki w szczerym uśmiechu
-Dobrze córeczko, jeżeli sprzątniesz w
pokoju, bo masz tu ogrooomny bałagan – mówiąc to, obróciła się o 360 stopni i
pokazywała rękami na wszystko co leżało na podłodze, łóżku i szafkach.
-Sprzątnę, sprzątnę. Tylko, że jak
wrócę. A i zapomniałam ci powiedzieć, dzisiaj śpi u mnie Emily – znów się do
niej uśmiechnęłam.
-Rozumiem – sięgnęła do kieszeni i
wyjęła dwudziestofuntowy banknot – Masz to dwie dyszki na jakieś zakupki, mała,
tylko pamiętaj, żeby jakoś wygospodarować ten hajs.
-Mamo… To nie było cool. Wiem, że się
starasz, ale proszę nie rób tego nigdy więcej. Przecież wiesz, że i tak cię
kocham. – zaczęłyśmy się śmiać, jednak zrozumiałam, że mam tylko godzinę, żeby
się wyszykować i jeszcze muszę dotrzeć na Palmas Street.
-To ja idę zrobić kanapeczki –
powiedziała do mnie mama i wyszła z pokoju. Gdy tylko zamknęła drzwi, podeszłam
do szafy i zaczęłam poszukiwać jakiegoś odpowiedniego stroju na dzisiaj. W
końcu postanowiłam, że ubiorę miętowe spodenki i białą bokserkę. W ten sposób
będę wyglądała świeżo. Poszłam do łazienki i zadecydowałam, że dziś zwiążę
włosy w koka. Gdy usłyszałam, że mama mnie woła, wiedziałam, że przygotowała
już śniadanie i powędrowałam na dół do kuchni. Po drodze na schodach minęłam
się z zapłakaną siostrą. Jednak nie zdążyłam jej zatrzymać. Od razu, gdy usiadłam
obok mamy przy stole, zapytałam się jej co się stało.
-Niedługo odbędzie się koncert tego
jej zespołu
-No to nie powinna się cieszyć? –
zdziwiłam się informacją, którą usłyszałam od mamy. Przecież Harry mówił, że
mają wolne w wakacje.
-Cieszyła się, ale nie ma piętnastu
lat i nie może iść sama, a ja nie mogę z nią iść, bo pracuję.
-Mam pomysł, poczekaj tu, a ja z nią
pogadam – powiedziałam do mamy i włożyłam ostatni kęs kanapki do ust. Poszłam
na górę i zapukałam do pokoju siostry.
-Kto tam? – zapytała, jeszcze lekko
zapłakanym głosem.
-To ja, Kate. Mogę wejść? –
przybliżyłam głowę do drzwi, alby usłyszeć odpowiedź.
-Tak. – po tym wyrazie weszłam do
pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka, na którym siedziała Lily
i umiejscowiłam się obok niej.
-Słyszałam, że One Direction mają mieć
niedługo koncert w Londynie.
-Tak! A ja nie mogę na niego iść.
Dlaczego zawsze mnie musi coś takiego spotkać?
-Wiesz mała, jak chcesz to mogę iść z
tobą, jeżeli chcesz – uśmiechnęłam się do niej. Siostrzyczka popatrzyła na mnie
trochę zdziwionym wzrokiem i nie odezwała się ani słowem. – No to idziemy czy
nie? – zaśmiałam się
-Tak! Tak! Tak! Tak! Dziękuję! –
podbiegła do mnie i przytuliła z całych sił.
-A kiedy ten koncert?
-Za tydzień. A od kiedy ty ich lubisz
siostra? – zadała mi w sumie bardzo słuszne pytanie. Nigdy za nimi nie
przepadałam. Gdy tylko słyszałam, że Lily ich słucha, włączałam własną muzykę,
aby ich zagłuszyć. Ale teraz, gdy poznałam ich bliżej zmieniłam zdanie. Mówiąc
ich, mam na myśli samego Harry’ego. Reszty nie znam tak naprawdę. Może kiedyś
Styles mnie z nimi zapozna, ale teraz o tym nie mówmy.
-Em. No gdzieś od podpisywania płyt i
tego wszystkiego – posłałam jej radosny uśmiech. – a na jaki sektor chcesz iść
tak w ogóle?
-Pewnie na trybuny, mama nie kupi nam
droższych… - odpowiedziała mi posmutniałym głosem.
-A już są w sprzedaży?
-Nie, od jutra. Dobra ja lecę do mamy
i wszystko jej powiem! – powiedziała ucieszona. Chciała już wychodzić, ale
zatrzymałam ją.
-Nie, poczekaj. Idź powiedz mamie, że
pójdę z tobą, ale to ja załatwię bilety. – pogłaskałam ją po głowie z uśmiechem
na twarzy.
-Okay! Tylko Kate, proszę, nie
zapomnij o nich. – uścisnęłam mnie jeszcze raz i wyszła z pokoju. Ja spojrzałam
na zegarek na ścianie. Gdy zobaczyłam, że mam tylko piętnaście minut, szybko
pobiegłam do pokoju, weszłam do łazienki, umyłam zęby, wróciłam do siebie,
spakowałam szybko najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i gdy wzięłam z półki
pomadkę, zobaczyłam obok niej srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie
płaszczki. Dostałam go od babci na czternaste urodziny. Niestety już odeszła.
Bardzo ją kochałam, pomimo że mieszkałyśmy daleko. Teraz dziadek został sam w
Stanach. Tak moja mama ma pochodzenie amerykańskie. To może dziwne, że z USA
przyleciała do Anglii, ale podczas liceum przyleciała na wymianę uczniowską i
tak poznała mojego tatę, dla którego tu się przeprowadziła. Może to niby jak
jakaś scena z filmu, ale tak wydarzyło się naprawdę. W sumie to takie trochę
romantyczne jak dla mnie. Ale no już nie gadajmy o tym, czas leci. Spojrzałam
na zegarek. Zostało mi jedynie kilka minut, żeby dotrzeć na Palmas Street.
Szybko zapięłam naszyjnik, zbiegłam na dół, ubrałam buty i wyszłam z domu. Ze
względu, że zostało mi mało czasu, postanowiłam pojechać autobusem, ponieważ to
zajmie mi jakieś siedem minut krócej. Do przystanku dotarłam w niecałą minutę i
na moje szczęście autobus przyjechał od razu. Wsiadłam, jak zwykle o tej porze,
do zatłoczonego pojazdu, kupiłam bilet i złapałam się poręczy, ponieważ o miejscu
siedzącym nie było co marzyć. Jednak moja trasa kończyła się na dwóch
przystankach. Dlatego, że byłam już spóźniona, szłam szybko, żeby Harry nie
musiał na mnie długo czekać. Mam nadzieję, że Loczek nie będzie się gniewał, bo
na miejscu powinnam być 10 minut temu. Gdy wyszłam zza rogu ulicy, która
przecinała się z Palmas Street, od razu zauważyłam, że coś się dzieje i
zaczęłam biec w tamtym kierunku.
-Zostaw go! – krzyknęłam, gdy byłam
już niedaleko miejsca, gdzie się znajdowali.
***********************************************
Na początku chciałam przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Miałam problem z dostępem do internetu, ale teraz jest już wszystko ok. :)
Postanowiłam że nie będę już pisała tego typu tekstów po rozdziałami, chyba, że będzie to coś ważniego. Czy nadal je chcecie?
Chyba wszyscy zauważyli nowy wygląd bloga, cnie? Chciałam ogromnieeeeeeeeeeeee podziękować @Nikurakat za to jak go zrobiła :) . Mam nadzieję, że dzięki temu przybędzie Was jeszcze więcej ;3 .
Czy chcecie żeby coś zostało zmienione?
+Zrobię zakładkę "informowani" i jeżeli chcesz się tam znaleźć po prostu podaj swój nick z tt w komentarzu.
No to chyba tyle tych ogłoszeń parafialnych.
NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI ! ♥
hehe. A tak przy okazji to przeprowadziłam się z Kielc do Berlina. Muszę się tu zaaklimatyzować.