środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 7

 
Gdy dotarłam na miejsce, Harry już na mnie czekał. Zauważył mnie. Od razu wstał i czekał aż podejdę do stolika. Przywitaliśmy się uściskiem.
-Heeeeeeeeej - usłyszałam z jego ust - ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję - posłałam w jego stronę uśmiech.
-Siadaj i mów co chcesz do picia - jak kazał, tak zrobiłam. Po chwili wrócił z kubkiem. Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. Ja pytałam o zespół, o to jak mu się teraz żyje, a on zadawał mi pytanie dotyczące mnie. Jedną z informacji było to, że jestem uczulona na orzechy. W pewnej chwili naszą rozmowę przerwały dwie dziewczyny, jak mniemam były to jego fanki, bo poprosiły go o autografy i wspólne zdjęcie, które im sama zrobiłam. Gdy odeszły powróciliśmy do rozmowy:
-Lubię, gdy mnie fani zaczepiają na ulicy czy w takich miejscach jak to. To dzięki nim tyle osiągnęliśmy. Jednak czasami chciałbym się od tego oderwać i przez chwile zapomnieć o tej całej sławie - w sumie nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć i parę sekund siedzieliśmy w zupełnej ciszy. Nagle przerwał ją Hazza:
-Może chciałabyś już dzisiaj poznać chłopaków?
-W sumie to czemu nie
-Okay. No to poczekaj na mnie na zewnątrz, a ja tylko pójdę dla nich wziąć coś stąd.
Wyszłam ze Starbucks'a i rozglądałam się dookoła. Nagle zauważyłam całego obładowanego Harry'ego. Podszedł do mnie i zaczęliśmy się kierować w stronę ich domu.
-Może pomogę ci coś nieść?
-Nie, nie trzeba.
-Jak wolisz - uśmiechnęłam się do niego i poprawiłam włosy.
Gdy dotarliśmy na miejsce  byłam w lekkim szoku. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to jaki ten dom jest gigantyczny. Ja stałam jak wryta, a Harry był już kilka kroków przede mną koło drzwi wejściowych.
-Kate! Musisz mi pomóc!
Podeszłam szybko do niego. Słyszałam głośną muzykę dobiegającą z domu.
-O co chodzi?
-Musisz wyciągnąć klucze z kieszeni moich spodni.
-Mam grzebać ci w spodniach? - boże co ja powiedziałam, jak to zabrzmiało. To zdanie bardzo rozbawiło Harry'ego, ale nie mnie. Stałam cała czerwona.
-Nie w spodniach, tylko w kieszeni. No dawaj. Przecież nic się nie stanie.
No dobra. Cóż miałam wtedy zrobić? Jednak na pewno to dziwnie wyglądało. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka, a Harry nagle gdzieś zniknął. Usłyszałam, że ktoś idzie. Nagle na przeciwko mnie stanął brunet. Był w samych majtkach. Miał pełno tatuaży. A ja zawsze byłam ich zwolenniczką. Kiedyś sama będę miała kilka.
-Hej! Jestem Zayn. A ty za pewne Kate? - zaczął kierować się w moją stronę, a ja stałam lekko skrępowana.
-Zayn co ty wyprawiasz! - w korytarzu nagle zjawił się Hazza. Zdjął z siebie kurtkę i rzucił w stronę przyjaciela - Masz i się zakryj. Gościa mamy - Zayn zakrył się kurtką i wszedł po schodach na piętro.
-Będziesz musiała się przyzwyczaić - zaśmiał się do mnie Loczek.
-Będzie trudno, ale spróbuje.

-No to teraz czas poznać cię z chłopakami.
Zaprowadził mnie do salonu, gdzie siedzieli wszyscy, prócz Zayn'a oczywiście.
-Chłopcy! Mamy gościa. To jest Kate.
Nagle zerwali się z kanapy i podeszli do nas. Zaczęli się witać. W głowie powtarzałam sobie ich imiona w kółko, abym ich zapamiętać. Mam nadzieję, że mi się uda.
-To ja ją zabieram do siebie, a wy tu sobie oglądajcie.
Szturchnął mnie lekko i kierowaliśmy się w stronę jego sypialni. Po drodze oglądałam z zaciekawieniem cały dom. Pełno ich wspólnych zdjęć, jakieś nagrody. W końcu dotarliśmy do pokoju Harry'ego. Był przytulnie urządzony. W sumie tak jak cały dom. Usiadłam na łóżku po turecku.
-Chcesz coś do picia?
-Chętnie - spojrzałam na Harry'ego i kiwnęłam głową. Po chwili już nie było go w pokoju. Ja 'upadłam' plecami na łóżko i zaczęłam przyglądać się swoim dłoniom. W pewnej chwili usłyszałam kroki. Podniosłam się. Jednak nie był to Harry. Do pokoju wszedł Zayn, ale teraz miał na sobie spodnie dresowe (nadal był bez koszulki).
-Przeszkadzam?
-Oczywiście, że nie. Harry jest na d..
-Nie szukam go - przerwał mi - Przyszedłem przeprosić za to na dole.
-Nic się nie stało - uśmiechnęłam się i co chwila spoglądałam na jego tatuaże oraz umięśniony brzuch.
-Może uścisk na zgodę?
-Jesteśmy pogodzeni, ale nie zaszkodzi - zaśmiałam się cicho. Wiem, że to może wydać się dziwne, ale chciałam go dotknąć i zobaczyć z na prawdę bliska. Podeszłam do niego i oplotłam rękami. On zrobił to samo. Przez chwilę napawałam się jego zapachem. Cudowny. Jednak musieliśmy się od siebie odsunąć.
-Muszę już iść - powiedział z lekkim niezadowoleniem
-Okay. I pośpiesz tam Hazzę na dole - wróciłam z powrotem na łóżko. Zayn zamykając drzwi jeszcze mi pomachał, a ja odwzajemniłam ten gest. Nie minęła chwila, a Harry pojawił się w pokoju z dwiema szklankami soku wiśniowego.
-Która jest już godzina? - zapytałam
-Dziewiętnasta czterdzieści osiem.
-Ale ten czas szybko mija, niedługo będę musiała się zbierać.
-Kate, a może - zaczął niepewnie - a może zostaniesz u nas na noc? Pooglądamy jakiś film z chłopakami?
-Wiesz co, z chęcią. Tylko muszę napisać do mamy - wiem, że mogło to dziwnie zabrzmieć, ale nie jestem jeszcze pełnoletnia i mogłaby się martwić. Wstałam z łóżka i podeszłam do fotela, gdzie leżała moja torebka. Wyjęłam telefon i napisałam
                                 
 
Nie mogłam przecież napisać, że śpię w domu One Direction. W końcu jej powiem, że ich znam, ale no nie przez telefon. Na odpowiedź długo nie musiałam czekać.
                                    
 
-No i załatwione - skierowałam wzrok na Harry'ego, który jak widać był zadowolony - Tylko nie mam w czym spać. - w sumie nie przemyślałam tego.
-Spokojnie, dam ci jakaś moją koszulkę.
Po chwili znowu znalazłam się obok Harry'ego na łóżku. Zaczęliśmy rozmawiać z powrotem:
-Ile Zayn ma lat? - byłam ciekawa
-Dwadzieścia, a co?
-A nic, tak się pytam. A reszta chłopaków?
-Louis ma dwadzieścia jeden, Zayn, Liam i Niall po dwadzieścia.
-Czyli ty najmłodszy jesteś? - trochę się zdziwiłam
-Hahahaha tak. Ale chyba to w niczym nie przeszkadza? - a w czym ma mi niby przeszkadzać? Harry chyba nadal nie pamięta, że my się przyjaźnimy.
-Nie. A w czym miało by mi przeszkadzać?
-A nie wiem. Tak zapytałem.
-Dobra no to co robimy?
-Może pójdziemy jakiś film obejrzeć z chłopakami?
-Pasuje mi! - powiedziałam z zadowoleniem.
-To chodźmy na dół.
-Wiesz co, ja zaraz dołączę, tylko jeszcze sprawdzę telefon.
-No okay. To widzimy się na dole - na jego twarzy ukazał się uśmiech.
Zostałam sama w pokoju. Kompletnie zapomniałam poinformować Em, że jakby co to jestem u niej. Musiałam szybko do niej napisać. Chwilę smsowałyśmy.
                                                 
                                 
 
Schowałam telefon do kieszeni spodni i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i udałam się do salonu, gdzie siedzieli oni.
-No czekaliśmy na ciebie
-Siadaj, czas włączyć film
-Mam nadzieję, że to nie horror? - spojrzałam na nich podejrzliwie.
-A co boisz się? - zaśmiali się, jednak Harry tylko patrzył się na mnie i uśmiechał.
-Nie, ja po prostu nie lubię tego typu filmów
-Jasne, jasne. Siadaj już.
Postanowiłam usiąść między Hazzą a Niallem.
-Czekajcie jeszcze tylko pójdę po popcorn - odezwał się blondyn.
Ja postanowiłam wykorzystać sytuację i napisać smsa do przyjaciółki.
                                           
Gdy otworzyłam wiadomości, żeby przeczytać odpowiedź, usłyszałam chichot Harry'ego. Pewnie udało mu się przeczytać to co napisała Em. Na mojej twarzy ukazały się rumieńce, ale cóż mogłam zrobić. Niall wrócił na miejsce, wszyscy się wygodnie usadzili i włączyli film.
Początek jak początek. Nic strasznego. Ale później cokolwiek się działo ja zamykałam oczy. Siedziałam skulona. Gdy brałam popcorn do ręki, a na ekranie pojawiała się jakaś straszna scena, to albo gniotłam go w dłoni, albo lądował na sofie, bądź ziemi. Wszyscy oprócz Hazzy i Zayn'a mieli ze mnie niezły ubaw. Pewnie musiało to wyglądać śmiesznie, ale ja nie czułam tego w tym momencie. W pewnej chwili poczułam dłoń na moim ramieniu. Przestraszyłam się, ale nie potrzebnie. Była to dłoń Harry'ego. Przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego. Czułam się bezpieczniej. Gdy teraz ukazywały się jakieś przerażające sceny, aż tak się nie bałam.
-Przyjaciółka miała rację - usłyszałam cichy głos Loczka. Oj miałaś Emily, miałaś. Uśmiechnęłam się niezauważalnie.
 
*godzinę później*
-Kate, film się już skończył. Wstajesz? - Harry ukazał mi się przed oczami
-Jak to? Już?
-Tak, usnęłaś.
-Możemy tak jeszcze chwilę poleżeć?
-To raczej ty tylko leżysz, chciałem iść po coś do picia.
-Oj no weeeź, twoje uda są takie wygodne - nawet nie wiem czemu ja to wtedy powiedziałam, ale wtuliłam się w nie jeszcze bardziej.
-Nie wiem czy mam to uznać jako komplement, ale dobrze, zostanę jeszcze chwile - zaczął bawić się moimi włosami. Było mi tak przyjemnie. Czułam ciągle jego cudowny zapach.
Minęło jakieś piętnaście minut, więc musiałam już się podnieść. Przeciągnęłam się. Harry wstał i wyszedł z pokoju. Dziwnie się poczułam. Nagle zauważyłam Liam'a, który siadał na fotelu.
-Łączy cię coś z Harrym?
-Mnie? Nie. Jesteśmy... - zatrzymałam się na chwilę - przyjaciółmi.
-Powiem ci jedynie, że jest go bardzo łatwo skrzywdzić, więc uważaj co robisz.
-Dziękuję Liam, ale... - nagle Harry wszedł do pokoju ze szklankami z sokiem wiśniowym - ale Harry właśnie przyniósł mi picie - Liam chyba zrozumiał, że nie chce mówić o tym przy Loczku
-A no dobra. To ja już nie przeszkadzam - wstał i zniknął gdzieś w korytarzu.
-No to gdzie ja dzisiaj śpię? - zapytałam, ponieważ stawałam się coraz bardziej śpiąca.
-No u mnie.
-Jak to u ciebie?! - powiedziałam zszokowana
-Spokojnie. Ja będę spał na kanapie, a ty na łóżku.
-Ale ja nie chcę ci zabierać łóżka. Nie macie pokoju gościnnego?
-Mamy, ale jest tam niezły bałagan, więc nawet nie myśl, że tam będziesz spać. I nic się nie stanie jak raz prześpię się na sofie.
-No dobra, to chodźmy już.
Weszliśmy na górę i udaliśmy się do jego pokoju. Dał mi swoją koszulkę, więc poszłam do łazienki się umyć i przebrać. Czułam się trochę niekomfortowo, bo ta bluzka sięgała mi ledwie do połowy ud. Szybko podbiegłam do łóżka i zwinnie wsunęłam się pod kołdrę. Harry zaczął się ze mnie śmiać.
-Nie musisz się tak denerwować.
-Ale wiesz, to dziwna sytuacja - chciałam mu to jakoś objaśnić.
-Zależy jak dla kogo - na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
-Harry!
-No co? Żartowałem przecież - odwrócił się i myślał, że chyba nie usłyszę jak mówi "a może jednak nie".
Położyłam się na boku i zamknęłam oczy. Usłyszałam jak Harry wchodzi do łazienki i odkręca wodę. Starałam się usnąć, ale z jakiejś przyczyny nie mogłam. Minęło kilkanaście minut, aż Harry wyszedł z łazienki. Usłyszałam jak kładzie się na kanapie.
-Dobranoc Kate.
-Dobranoc - wydostało się jeszcze z moich ust. Wtuliłam się w kołdrę i po chwili usnęłam.
 
*trzecia nad ranem*
Ze snu wyrwało mnie uczucie ruszającego się materaca. Momentalnie się podniosłam i zobaczyłam,  że Harry kładzie się obok mnie...

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 6

-Zostaw go! Rozumiesz?! – mój głos zabrzmiał kolejny raz. Od razu, gdy podbiegłam do nich, odciągnęłam Johny’ego od Hazzy, z całej siły uderzyłam mojego ex z liścia prosto w twarz i popchnęłam jak najmocniej mogłam.
-Jeszcze tego pożałujesz Kate. Ty i ten twój chłoptaś. – po tych słowach zebrał ślinę w ustach i plunął pod nogi Harry’ego, który stał jeszcze oszołomiony po ciosie, jaki dostał od Johny’ego. Gdy tylko to zrobił ja powtórzyłam mój czyn, jednak teraz musiało go zaboleć bardziej, ponieważ położył swoją dłoń na policzku i zaczął go masować.
-Taka jesteś agresywna? W łóżku też taka jesteś? Może to sprawdzimy? – podszedł do mnie, złapał z całej siły i zaczął całować po szyi. Było to dla mnie obleśne, ale nie mogłam nic zrobić. Próbowałam się wyrywać, jednak Johny trzymał mnie tak mocno, że moje starania uchodziły na nic. Zaczął mnie dotykać po udach, pupie i wkładał ręce pod bluzkę. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Krzyczałam, jednak oprócz naszej trójki nikogo tam nie widziałam. Byłam bezrada. Nagle Harry podbiegł do nas, rozdzielił i uderzył Johny’ego tak mocno w twarz, że ten upadł na chodnik. Ja cała się trzęsłam. Styles wziął mnie na ręce i bardzo szybkim krokiem zaczął się oddalać z miejsca zdarzenia. Nie obchodziło mnie to co dalej będzie działo się z tym dupkiem, po tym co mi zrobił. Mając zamknięte oczy, mocno trzymałam się Harry’ego. Nie chciałam teraz widzieć twarzy przyglądających nam się ludzi. W pewniej chwili usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi, jednak nie otworzyłam oczu, ponieważ jedynym obrazem, jaki pragnęłam oglądać, była czarna plama. Nagle ktoś zaczął mówić do Styles’a:
-Harry, kto to jest?
-Czy to ta dziewczyna, o której nam mówiłeś? – zabrzmiał inny męski głos.
-Chłopie, co ci się stało?! – dołączył ktoś jeszcze. Jednak Harry nie odpowiedział na żadne z zadanych pytań. Po upływie jakiś 4 sekund, poczułam, że Styles zaczął wchodzić po schodach, a chwilę później do moich uszu dostał się znów odgłos zamykanych drzwi. Harry położył mnie na łóżku i przykrył jakimś kocem. Ja byłam tak wyczerpana tym wszystkim, że w momencie usnęłam. Wiedziałam, że teraz jestem bezpieczna. Gdy się obudziłam, zauważyłam otwarte drzwi do łazienki, w której stał Harry, przykładający sobie do oka mokry ręcznik. Uniosłam się do góry i przeczesałam rękoma włosy. Zielonooki zauważył, że się przebudziłam. Szybko odłożył ręcznik i siadł obok mnie. Spostrzegłam, że miał limo na oku.
-To on ci to zrobił, prawda? – odpowiedzi byłam pewna, ale musiałam zapytać. Chciałam dotknąć obolałego miejsca palcami, jednak Harry złapał moje ręce blisko łokci i opuścił na dół.
-To nic takiego Kate. Lepiej powiedz, jak ty się czujesz? – widać było, że się martwi
-Teraz wszystko okay. Ja nie wiem czemu on tak postąpił. Nigdy taki nie był. To wszystko moja wina. Przepraszam. – opuściłam głowę w dół.
-Uspokój się. To nie twoja wina – przytulił mnie – Nie chcę cię wyganiać, ale już 16:48. Powinienem cię odwieźć. Przyjaciółka na ciebie czeka. – kompletnie zapomniałam o Emily przez to wszystko.
-Harry, naprawdę mógłbyś? Będę ci ogromnie wdzięczna. – uśmiechnęłam się do niego
-Tak, tak. Ubierz buty i chodźmy. – po wypowiedzeniu tych słów opuścił głowę i zmierzwił swoje włosy w dość nietypowy sposób. Było w tym coś zabawnego, ale i oryginalnego.
Gdy założyłam obuwie, zeszliśmy na dół. Teraz nikogo tam nie widziałam. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czarnego auta.
-No to gdzie jedziemy? – zapytał
-No do mnie – odpowiedziałam trochę zdziwiona.
-Kate, skąd ja mam wiedzieć, gdzie mieszkasz? – zaśmiał się, a na jego policzkach ukazały się dołeczki. Upss, w sumie to ma rację. Ale ze mnie gapa. Poczułam jak moje policzki stają się różowe.
-W sumie o tym nie pomyślałam. Zatem na Anderson Street 140. – uśmiechnęłam się do niego.
-Naprawdę? – powiedział trochę zszokowany, kiedy odpalił samochód i ruszył – Na tej samej ulicy mieszka dziewczyna Liam’a, Danielle.
-Że kogo? – popatrzyłam na niego ze zdziwieniem
-Mojego przyjaciela? Członka zespołu? A kojarzysz jeszcze Louis’a, Niall’a i Zayn’a? – spytał lekko zdziwiony, ale i rozbawiony. Ja właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że kojarzę tylko Harry’ego z One Direction.
-Co ja mam poradzić, że tylko ty mi się podo... że tylko ciebie znam. - o ały włos się nie wygadałam. Jednak chyba on wiedział co chcę powiedzieć, ponieważ po chwili na jego policzkach ukazały się bardzo wyraziste dołeczki, spowodowane uśmiechem. Na moje szczęście włączył radio i przez kawałek drogi wsłuchiwaliśmy się w dźwięk dobiegający z głośników.
-Muszę ci ich niedługo przedstawić. Co powiesz na sobotę?
-To dobry pomysł. Ale jeszcze to wszystko ustalimy, okay?
-Nie ma sprawy. Jak chcesz to możesz zabrać przyjaciółkę. - odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął.
-Zapytam się jej. Ale raczej będzie mi towarzyszyć. - odwzajemniłam uśmiech, zgarniając włosy z twarzy. Po tym geście umieściłam dłoń przy kieszeni spodenek i poczułam, że coś w niej jest. Okazało się, że to było dwadzieścia funtów, które dostałam od mamy. - Harry. Mam prośbę. Czy mógłbyś zatrzymać się pod jakimś sklepem? Muszę kupić jakieś żarełko. - zaśmiałam się.
-Nie ma problemu. - nie minęły nawet 3 minuty, gdy znaleźliśmy się na parkingu przy jakimś spożywczaku.
-Szybko to załatwię. Poczekaj tutaj. - oznajmiłam Harry'ego i wyszłam z samochodu. Czułam na sobie ciągle jego wzrok, gdy się odwróciłam od razu skierował go w innym kierunku. Rozbawiło mnie to. Jednak musiałam się śpieszyć, bo Emily niedługo zapuka do mojego domu, a ja nie mam posprzątane, ani nic przygotowane. W sklepie kupiłam kilka paczek żelek, chrupki, popcorn i pepsi. Mam nadzieję, że to starczy. Gdy podchodziłam do samochodu, Harry wysiadł z niego, wziął ode mnie siatki, schował do bagażnika i otworzył mi drzwi, abym mogła wsiąść do auta. Obszedł wóz, wsiadł i ruszyliśmy w kierunku Anderson Street. Podczas jazdy rozmawialiśmy o tym jak poznałam się z Emily. Nie wiem czemu, ale było widać, że go to ciekawi. Po jakiś 12 minutach byliśmy już pod moim domem. Harry wyszedł z samochodu, otworzył znów moje drzwi, ale teraz po to, abym mogła wysiąść. Podeszliśmy pod bagażnik, wyjęłam dwie reklamówki z zakupami i pożegnałam się z Loczkiem. Gdy szłam w kierunku domu, odwróciłam się, aby zobaczyć, czy zielonooki chłopak już odjechał. Lecz ku mojemu zdziwieniu stał oparty o swoje auto i, takie były moje podejrzenia, czekał, aż wejdę do domu. Jak się okazało, dobrze myślałam, bo gdy tylko zamknęłam drzwi wejściowe, usłyszałam odjeżdżający samochód. Na wejściu zdjęłam buty i powędrowałam szybko do kuchni po jakieś miski i szklanki. Zabrałam wszystko ze sobą i pośpiesznym ruchem udałam się na piętro. Jedzenie i inne rzeczy postawiłam na biurku. Do przybycia Emily miałam zaledwie 20 minut, a mój pokój wyglądał, jakby przeszedł w nim huragan. I to jakiegoś VI stopnia. Ciuchy walały się wszędzie; na podłodze, niepościelonym łóżku, krzesełku przy biurku, pufie. Ręczników też nie brakowało. Nigdy nie chce mi się ich odnosić z powrotem do łazienki, pomimo że mam do niej 3 metry. Szybko zabrałam się do roboty. Nigdy nie lubiłam sprzątać, a uwinęłam się tym razem w jakieś 10 minut. Mój pokój wygląda teraz na prawdę czysto. Wysypałam z opakować do misek czipsy i żelki, stawiając wszystko z powrotem na biurku, a opakowania wyrzucając do kosza pod nim, który był już cały zapełniony. Poszłam do łazienki umyć ręce i przeczesać włosy i gdy kończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i otworzyłam. Jak się domyślałam była to Em.
-Ale jesteś punktualna - powiedziałam do niej z uśmiechem na twarzy.
-Widzę ten twój uśmiech, co, nie zdążyłaś posprzątać?
-Sama się przekonasz - odpowiedziałam i zaprosiłam dziewczynę na górę. Nie minęła chwila, gdy znalazłyśmy się już u mnie w pokoju.
-WOW, ale tu.. - nastała chwila ciszy.
-Czysto? - chciałam dokończyć za nią.
-Tak. Czysto. Dziewczyno! Znamy się już tyle lat, a ja po raz pierwszy widzę taki porządek u ciebie w pokoju. Sama to zrobiłaś? - najwidoczniej nie może w to uwierzyć.
-No a kto? Mama nigdy mi w pokoju nie sprząta... - zaśmiałam się.

Spędziłyśmy całą noc na gadaniu i jedzeniu. Ja opowiedziałam jej wszystko co się dziś wydarzyło. Uroniłam przy tym parę łez. W międzyczasie przypomniałam sobie, że miałam poprosić Hazzę o przysługę. Muszę napisać do niego jutro. Myślałam nad tym wszystkim. Bardzo lubię Stylesa, ale nie ta tyle by z nim być. Znam go bardzo krótko. Zobaczymy co czas przyniesie.

*następnego dnia o szesnastej*

Usłyszałam dźwięk smsa. Szybko podeszłam do telefonu. Nie był to kto inny jak Harry. Chciał się spotkać. Znowu. Ale i tak nic innego do roboty nie miałam. Umówiliśmy się na siedemnastą w Starbucksie niedaleko mnie. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się szykować.