Szybko zerwałam się z łóżka. Nie wiem czemu on to zrobił. Krzyknęłam jedynie do niego:
-Co ty sobie wyobrażasz?!
Założyłam spodnie i wybiegłam. No korytarzu minęłam chłopaków. Pytali co się stało, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Nie mogłam tam zostać dłużej. Chciałam być jak najdalej od niego. Biegłam ile sił miałam w nogach. W pewnej chwili usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się za siebie. Był to Zayn, ale się nie zatrzymałam. Biegłam dalej. Jednak moje kondycja nie była wspaniała i w końcu zwolniłam tępa. Nigdzie nie było widać żywej duszy. Zaczął padać deszcz. Usiadłam na ziemi przy dwóch wielkich kamieniach. Po moich policzkach spływały łzy, których i tak nie było widać przez opadające, na moją twarz, krople deszczu.
-Wreszcie cię znalazłem.
-Zostaw mnie w spokoju Zayn!
-Kate, spokojnie. Zrozum, że Harry nie miał...
-Nie mów mi o nim!
-Ale Kate...
-Mam tego dosyć! Rozumiesz? Dosyć!
-Ja nie chce ci nic złego zrobić. Uspokój się!
-Wszyscy jesteście tacy sami! Odwal się!
-Kate, ja chce ci pomóc.
-Nie chce twojej pomocy. Odejdź!
Pomimo mojego zakazu przybliżył się do mnie i złapał za lewą rękę, przyciągając do siebie.
-Zostaw mnie!
Biłam w jego klatkę piersiową dłonią.
-Zostaw mnie - mówiłam coraz ciszej - Zostaw...
Z wyczerpania, moja ręką opadła na jego tors. Zayn objął mnie mocno. Gdy nasze ciała się rozłączyły, odgarnął mi włosy z twarzy i schował za ucho.
-Kate, musisz u nas przenocować. Ale tym razem w pokoju gościnnym.
Zaraz, zaraz. Harry mówił, że ten pokój jest zagracony. Zabije go, przysięgam.
-No chodź. Jesteś cała przemoczona. Nie czas na rozmyślenia.
Przez cala drogę powrotna nie zamieniliśmy ani słowa. Było trochę niezręcznie, ale sytuacja wyjaśniała wszystko. Gdy weszliśmy do domu, kłótnia, która było słychać z podwórka ucichła. W salonie paliło się światło. Byłam pewna, że tam siedzą. Przechodząc obok tego pomieszczenia, spojrzałam się tam i zobaczyłam Harry'ego. On również mnie dostrzegł. Podniósł się z miejsca i wypowiedział jedynie:
-Kate!
Ale ja szybko odwróciłam wzrok i razem z Zayn'em udałam się na górę. Brązowooki dal mi na przebranie ciuchy i pokazał, gdzie znajduje się pokój gościnny. Zamknęłam drzwi i się przebrałam. Położyłam się na łóżku i przykryłam. Usłyszałam jeszcze ich rozmowę, która lekko przypominała kłótnie.
-Zayn dziękuję, że ją przyprowadziłeś, ale teraz pozwólcie mi do niej iść!
-Harry, nie! Nie teraz. Ona jest w szoku.
-Ja chce jej wszystko wytłumaczyć!
-Zrobisz to jutro!
-Lepiej idźmy wszyscy spać.. - wtrącił się, w wymianę zdań Harry'ego i Zayn'a, Niall.
Obudziło mnie pukanie do pokoju.
-Kate, śpisz? - powiedział zza drzwi Zayn, jednak nic nie odpowiedziałam. Chciałam jeszcze pobyć sama. Myślałam o tym co się zdarzyło. Harry jest miłym chłopakiem, ale za bardzo się narzuca. Znam go kilka dni, a on już ładuje się do łóżka, w którym śpię. Czy on na prawdę aż tak coś do mnie czuje? Nie chce go zranić. Ja na razie nie czuję nic. Przynajmniej tak mi się wydaje. Muszę jeszcze podziękować Zayn'owi, za to co zrobił wczoraj. Przecież ja bym nie trafiła do domu. Jeszcze ktoś mógłby mnie napaść. Czas zebrać się z łóżka. Podniosłam moje ciuchy z podłogi i okazało się, że nadal są mokre. Nie wiem czemu nie przyszło mi na myśl, aby powiesić je gdzieś. Podeszłam do drzwi i je uchyliłam. Na moje szczęście, przechodził tamtędy Liam.
-Hej! Mogę cię prosić na chwilę?
-O, Kate. Jasne.
Weszliśmy do pokoju, a Liam zamknął za sobą drzwi.
-Wiesz, bo nie mam się w co ubrać...
-No to może być mały problem... W tym domu mieszka pięciu chłopaków, a ty jesteś dziewczyną.
-No co ty nie powiesz!
-Stwierdzam fakty - uśmiechnął się zdradziecko
-Wykombinujesz coś?
-Dobra, poczekaj tu. Zaraz wrócę.
Po wypowiedzeniu tych słów wyszedł i zamknął drzwi. Usłyszałam jeszcze głos Harry'ego.
-Co ty u niej robiłeś?
-Rozmawiałem z nią.
-Liam, nie kłamiesz? - podniósł swój ton głosu.
-Ja miałbym kłamać? Wiesz, powinieneś się wyluzować trochę. Wszystko ci przeszkadza.
Rozmowa zakończyła się. Ja usiadłam na łóżku i przeczesałam włosy ręką. Były dość poczochrane, więc weszłam do małej łazienki i udało mi się znaleźć szczotkę. Nie wiem czemu, ale postanowiłam zdjąć ubrania i dopiero rozczesać włosy. Stałam przy umywalce w samej bieliźnie. Gdy kończyłam układanie włosów, do pokoju nagle ktoś wszedł. Owinęłam się szybko w ręcznik i wyszłam z łazienki. Przy łóżku stał Zayn z ubraniami zarzuconymi na rękę.
-Dobrze się spało? - zapytał, gdy tylko mnie zobaczył. Widziałam jak mierzy mnie swoim wzrokiem od stóp aż po czubek głowy.
-Nie narzekam.
-Przyniosłem ci ubranie.
-A gdzie Liam? Przecież to jego prosiłam.
-Poszedł na dół z Harry'm. Musiał go trochę uspokoić. On najlepiej wie jak to robić.
Zayn podał mi białą bluzkę z nadrukiem "Cool kids don't dance" i szare dresy. Nie mogła się spodziewać, że dostanę coś 'lepszego' dla dziewczyny. Weszłam do łazienki i ubrałam rzeczy zdumiewająco szybko. Ręcznik odwiesiłam, przejrzałam się jeszcze dla pewności w lusterku, włosy po lewej stronie schowałam za ucho i wyszłam z łazienki.
-To trochę nie mój styl, ale...
-Ale wyglądasz w nim świetnie - przerwał mi Zayn
-Ale jest bardzo wygodny - dokończyłam moje poprzednie zdanie.
Widać było, że trochę mu było głupio.
-A więc co teraz? - przerwałam chwilę ciszy
-Idziemy na śniadanie.
Przepuścił mnie w drzwiach, które po chwili zamknął za sobą. Zeszliśmy na dół. Przy stole siedzieli już wszyscy, oprócz nas. Tak, Harry też tam był.
-O Kate, widzę, że zmiana stylu - skomentował mój ubiór Louis.
-Widzę, że Zayn nieźle cię obdarował - dorzucił do tego Niall
Po chwili usiadłam między Liam'em, a Niall'em. Zayn miał zamiar usiąść koło Harry'ego, jednak Loczek szybko wstał i pociągnął ze sobą czarnowłosego. Oddalili się od nas o kilka metrów. Stali za mną, nie mogłam ich oglądać. Chłopcy przy stole rozmawiali, a ja udawałam, że ich słucham, jednak na prawdę próbowałam coś usłyszeć z konwersacji za moimi plecami.
-Dlaczego dałeś jej tą koszulę? - zaczął Harry
-Wybrałem pierwszą lepszą.
-Stary, ty nikomu nie pozwalałeś jej nosić.
-O co ty masz do mnie pretensje. Uspokój się!
-Dobrze wiesz co do niej czuje.
-To okazywanie uczuć jakoś ci nie wychodzi.
Po tym zdaniu ich rozmowa się zakończyła. Musiałam coś wymyślić, żeby nikt nie zauważył co przed chwilą robiłam.
-No to kiedy macie najbliższy koncert w Londynie? - zapytałam, a do stołu przysiadł się Zayn. Ciekawe gdzie Harry...
-We wrześniu. Dokładnie to piętnastego. Wtedy zaczyna nam się trasa - oznajmił mnie Liam
-No to jeszcze trochę wolnego macie - wywnioskowałam
-Tak i mamy zamiar jak najlepiej wykorzystać ten czas.
Rozmawialiśmy tak jeszcze trochę, aż w końcu stwierdziłam, że muszę się już zbierać do domu.
-Chłopaki, dziękuję za wszystko. Miło było u was gościć, oprócz jednego incydentu.
Na chwilę zapadła cisza, ale cóż innego miałam się spodziewać. Nie trwała jednak ona długo.
-Nie ma sprawy, mam nadzieję, że jeszcze nas odwiedzisz - powiedział Liam
-Z pewnością - obdarowałam ich uśmiechem
-To może ja cię odwiozę? - zaproponował Zayn
-Jeżeli masz czas... Tylko poczekaj, pójdę na górę po moje rzeczy.
Odeszłam od stołu i udałam się na piętro. Gdy minęłam ostatni schodek, ktoś złapał mnie za rękę i przycisnął do ściany. Oczy miałam zamknięte, ponieważ byłam w szoku.
-Kate - usłyszałam jego zachrypnięty głos - przepraszam. Ja nie chciałem ci nic zrobić. To wszystko nie miało się tak potoczyć. Byłem zaspany, po prostu zapomniałem, że jesteś w moim łóżku. Rozumiesz? Ja nie chciałem. Nie miałem złych intencji. Przepraszam.
Jego głos jest niesamowity, zarazem taki delikatny i szorstki. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Harry pocałował mnie lekko w szyję i odszedł. Zaszedł po schodach. Usłyszałam jedynie zamykające się wejściowe drzwi. Stałam w bezruchu kilkanaście sekund.
-Kate! Wszystko okay? - krzyknął z dołu Zayn. To mnie rozbudziło.
-Tak! Telefonu nie mogę znaleźć. Zaraz zejdę! - odpowiedziałam mu szybko.
A co do mojego telefonu. To gdzie on jest? Szybko poszłam do pokoju gościnnego i zabrałam ciuchy. W myślach chciałam przypomnieć sobie, gdzie mój iPhone. Już wiem! Musi być u Harry'ego. Byłam pewna, że chłopaka nie ma już w domu, ale przed wejściem i tak postanowiłam zapukać. Nikt nie odpowiedział, lekko uchyliłam drzwi aby mieć pewność - pusto. Weszłam do środka i od razu zauważyłam, leżący na półce nocnej, mój telefon. Schowałam go do kieszeni dresów, a na ramie zarzuciłam jeszcze moją torebkę. Dziewczyna w dresie z torebką na ramieniu. "Czy tak można się ubierać?"-pomyślałam. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Przy drzwiach wyjściowych stał już Zayn.
-Mam wszystko! - oznajmiłam i uśmiechnęłam się.
Ubrałam szybko buty i wyszliśmy. Brązowooki otworzył mi drzwi do samochodu, abym mogła wsiąść. Gdy usiadł na fotelu kierowcy, zadał mi pytanie:
-No to gdzie mam cię zawieźć?
-Anderson Street 140.
Odpalił silnik i ruszyliśmy.
poniedziałek, 7 października 2013
środa, 21 sierpnia 2013
Rozdział 7
Gdy dotarłam na miejsce, Harry już na mnie czekał. Zauważył mnie. Od razu wstał i czekał aż podejdę do stolika. Przywitaliśmy się uściskiem.
-Heeeeeeeeej - usłyszałam z jego ust - ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję - posłałam w jego stronę uśmiech.
-Siadaj i mów co chcesz do picia - jak kazał, tak zrobiłam. Po chwili wrócił z kubkiem. Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. Ja pytałam o zespół, o to jak mu się teraz żyje, a on zadawał mi pytanie dotyczące mnie. Jedną z informacji było to, że jestem uczulona na orzechy. W pewnej chwili naszą rozmowę przerwały dwie dziewczyny, jak mniemam były to jego fanki, bo poprosiły go o autografy i wspólne zdjęcie, które im sama zrobiłam. Gdy odeszły powróciliśmy do rozmowy:
-Lubię, gdy mnie fani zaczepiają na ulicy czy w takich miejscach jak to. To dzięki nim tyle osiągnęliśmy. Jednak czasami chciałbym się od tego oderwać i przez chwile zapomnieć o tej całej sławie - w sumie nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć i parę sekund siedzieliśmy w zupełnej ciszy. Nagle przerwał ją Hazza:
-Może chciałabyś już dzisiaj poznać chłopaków?
-W sumie to czemu nie
-Okay. No to poczekaj na mnie na zewnątrz, a ja tylko pójdę dla nich wziąć coś stąd.
-Heeeeeeeeej - usłyszałam z jego ust - ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję - posłałam w jego stronę uśmiech.
-Siadaj i mów co chcesz do picia - jak kazał, tak zrobiłam. Po chwili wrócił z kubkiem. Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. Ja pytałam o zespół, o to jak mu się teraz żyje, a on zadawał mi pytanie dotyczące mnie. Jedną z informacji było to, że jestem uczulona na orzechy. W pewnej chwili naszą rozmowę przerwały dwie dziewczyny, jak mniemam były to jego fanki, bo poprosiły go o autografy i wspólne zdjęcie, które im sama zrobiłam. Gdy odeszły powróciliśmy do rozmowy:
-Lubię, gdy mnie fani zaczepiają na ulicy czy w takich miejscach jak to. To dzięki nim tyle osiągnęliśmy. Jednak czasami chciałbym się od tego oderwać i przez chwile zapomnieć o tej całej sławie - w sumie nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć i parę sekund siedzieliśmy w zupełnej ciszy. Nagle przerwał ją Hazza:
-Może chciałabyś już dzisiaj poznać chłopaków?
-W sumie to czemu nie
-Okay. No to poczekaj na mnie na zewnątrz, a ja tylko pójdę dla nich wziąć coś stąd.
Wyszłam ze Starbucks'a i rozglądałam się dookoła. Nagle zauważyłam całego obładowanego Harry'ego. Podszedł do mnie i zaczęliśmy się kierować w stronę ich domu.
-Może pomogę ci coś nieść?
-Nie, nie trzeba.
-Jak wolisz - uśmiechnęłam się do niego i poprawiłam włosy.
Gdy dotarliśmy na miejsce byłam w lekkim szoku. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to jaki ten dom jest gigantyczny. Ja stałam jak wryta, a Harry był już kilka kroków przede mną koło drzwi wejściowych.
-Kate! Musisz mi pomóc!
Podeszłam szybko do niego. Słyszałam głośną muzykę dobiegającą z domu.
-O co chodzi?
-Musisz wyciągnąć klucze z kieszeni moich spodni.
-Mam grzebać ci w spodniach? - boże co ja powiedziałam, jak to zabrzmiało. To zdanie bardzo rozbawiło Harry'ego, ale nie mnie. Stałam cała czerwona.
-Nie w spodniach, tylko w kieszeni. No dawaj. Przecież nic się nie stanie.
No dobra. Cóż miałam wtedy zrobić? Jednak na pewno to dziwnie wyglądało. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka, a Harry nagle gdzieś zniknął. Usłyszałam, że ktoś idzie. Nagle na przeciwko mnie stanął brunet. Był w samych majtkach. Miał pełno tatuaży. A ja zawsze byłam ich zwolenniczką. Kiedyś sama będę miała kilka.
-Hej! Jestem Zayn. A ty za pewne Kate? - zaczął kierować się w moją stronę, a ja stałam lekko skrępowana.
-Zayn co ty wyprawiasz! - w korytarzu nagle zjawił się Hazza. Zdjął z siebie kurtkę i rzucił w stronę przyjaciela - Masz i się zakryj. Gościa mamy - Zayn zakrył się kurtką i wszedł po schodach na piętro.
-Będziesz musiała się przyzwyczaić - zaśmiał się do mnie Loczek.
-Będzie trudno, ale spróbuje.
-No to teraz czas poznać cię z chłopakami.
-Może pomogę ci coś nieść?
-Nie, nie trzeba.
-Jak wolisz - uśmiechnęłam się do niego i poprawiłam włosy.
Gdy dotarliśmy na miejsce byłam w lekkim szoku. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na to jaki ten dom jest gigantyczny. Ja stałam jak wryta, a Harry był już kilka kroków przede mną koło drzwi wejściowych.
-Kate! Musisz mi pomóc!
Podeszłam szybko do niego. Słyszałam głośną muzykę dobiegającą z domu.
-O co chodzi?
-Musisz wyciągnąć klucze z kieszeni moich spodni.
-Mam grzebać ci w spodniach? - boże co ja powiedziałam, jak to zabrzmiało. To zdanie bardzo rozbawiło Harry'ego, ale nie mnie. Stałam cała czerwona.
-Nie w spodniach, tylko w kieszeni. No dawaj. Przecież nic się nie stanie.
No dobra. Cóż miałam wtedy zrobić? Jednak na pewno to dziwnie wyglądało. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka, a Harry nagle gdzieś zniknął. Usłyszałam, że ktoś idzie. Nagle na przeciwko mnie stanął brunet. Był w samych majtkach. Miał pełno tatuaży. A ja zawsze byłam ich zwolenniczką. Kiedyś sama będę miała kilka.
-Hej! Jestem Zayn. A ty za pewne Kate? - zaczął kierować się w moją stronę, a ja stałam lekko skrępowana.
-Zayn co ty wyprawiasz! - w korytarzu nagle zjawił się Hazza. Zdjął z siebie kurtkę i rzucił w stronę przyjaciela - Masz i się zakryj. Gościa mamy - Zayn zakrył się kurtką i wszedł po schodach na piętro.
-Będziesz musiała się przyzwyczaić - zaśmiał się do mnie Loczek.
-Będzie trudno, ale spróbuje.
-No to teraz czas poznać cię z chłopakami.
Zaprowadził mnie do salonu, gdzie siedzieli wszyscy, prócz Zayn'a oczywiście.
-Chłopcy! Mamy gościa. To jest Kate.
Nagle zerwali się z kanapy i podeszli do nas. Zaczęli się witać. W głowie powtarzałam sobie ich imiona w kółko, abym ich zapamiętać. Mam nadzieję, że mi się uda.
-To ja ją zabieram do siebie, a wy tu sobie oglądajcie.
Szturchnął mnie lekko i kierowaliśmy się w stronę jego sypialni. Po drodze oglądałam z zaciekawieniem cały dom. Pełno ich wspólnych zdjęć, jakieś nagrody. W końcu dotarliśmy do pokoju Harry'ego. Był przytulnie urządzony. W sumie tak jak cały dom. Usiadłam na łóżku po turecku.
-Chcesz coś do picia?
-Chętnie - spojrzałam na Harry'ego i kiwnęłam głową. Po chwili już nie było go w pokoju. Ja 'upadłam' plecami na łóżko i zaczęłam przyglądać się swoim dłoniom. W pewnej chwili usłyszałam kroki. Podniosłam się. Jednak nie był to Harry. Do pokoju wszedł Zayn, ale teraz miał na sobie spodnie dresowe (nadal był bez koszulki).
-Przeszkadzam?
-Oczywiście, że nie. Harry jest na d..
-Nie szukam go - przerwał mi - Przyszedłem przeprosić za to na dole.
-Nic się nie stało - uśmiechnęłam się i co chwila spoglądałam na jego tatuaże oraz umięśniony brzuch.
-Może uścisk na zgodę?
-Jesteśmy pogodzeni, ale nie zaszkodzi - zaśmiałam się cicho. Wiem, że to może wydać się dziwne, ale chciałam go dotknąć i zobaczyć z na prawdę bliska. Podeszłam do niego i oplotłam rękami. On zrobił to samo. Przez chwilę napawałam się jego zapachem. Cudowny. Jednak musieliśmy się od siebie odsunąć.
-Muszę już iść - powiedział z lekkim niezadowoleniem
-Okay. I pośpiesz tam Hazzę na dole - wróciłam z powrotem na łóżko. Zayn zamykając drzwi jeszcze mi pomachał, a ja odwzajemniłam ten gest. Nie minęła chwila, a Harry pojawił się w pokoju z dwiema szklankami soku wiśniowego.
-Która jest już godzina? - zapytałam
-Dziewiętnasta czterdzieści osiem.
-Ale ten czas szybko mija, niedługo będę musiała się zbierać.
-Kate, a może - zaczął niepewnie - a może zostaniesz u nas na noc? Pooglądamy jakiś film z chłopakami?
-Wiesz co, z chęcią. Tylko muszę napisać do mamy - wiem, że mogło to dziwnie zabrzmieć, ale nie jestem jeszcze pełnoletnia i mogłaby się martwić. Wstałam z łóżka i podeszłam do fotela, gdzie leżała moja torebka. Wyjęłam telefon i napisałam
Nie mogłam przecież napisać, że śpię w domu One Direction. W końcu jej powiem, że ich znam, ale no nie przez telefon. Na odpowiedź długo nie musiałam czekać.

-No i załatwione - skierowałam wzrok na Harry'ego, który jak widać był zadowolony - Tylko nie mam w czym spać. - w sumie nie przemyślałam tego.
-Spokojnie, dam ci jakaś moją koszulkę.
Po chwili znowu znalazłam się obok Harry'ego na łóżku. Zaczęliśmy rozmawiać z powrotem:
-Ile Zayn ma lat? - byłam ciekawa
-Dwadzieścia, a co?
-A nic, tak się pytam. A reszta chłopaków?
-Louis ma dwadzieścia jeden, Zayn, Liam i Niall po dwadzieścia.
-Czyli ty najmłodszy jesteś? - trochę się zdziwiłam
-Hahahaha tak. Ale chyba to w niczym nie przeszkadza? - a w czym ma mi niby przeszkadzać? Harry chyba nadal nie pamięta, że my się przyjaźnimy.
-Nie. A w czym miało by mi przeszkadzać?
-A nie wiem. Tak zapytałem.
-Dobra no to co robimy?
-Może pójdziemy jakiś film obejrzeć z chłopakami?
-Pasuje mi! - powiedziałam z zadowoleniem.
-To chodźmy na dół.
-Wiesz co, ja zaraz dołączę, tylko jeszcze sprawdzę telefon.
-No okay. To widzimy się na dole - na jego twarzy ukazał się uśmiech.
Zostałam sama w pokoju. Kompletnie zapomniałam poinformować Em, że jakby co to jestem u niej. Musiałam szybko do niej napisać. Chwilę smsowałyśmy.
Schowałam telefon do kieszeni spodni i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i udałam się do salonu, gdzie siedzieli oni.
-No czekaliśmy na ciebie
-Siadaj, czas włączyć film
-Mam nadzieję, że to nie horror? - spojrzałam na nich podejrzliwie.
-A co boisz się? - zaśmiali się, jednak Harry tylko patrzył się na mnie i uśmiechał.
-Nie, ja po prostu nie lubię tego typu filmów
-Jasne, jasne. Siadaj już.
Postanowiłam usiąść między Hazzą a Niallem.
-Czekajcie jeszcze tylko pójdę po popcorn - odezwał się blondyn.
Ja postanowiłam wykorzystać sytuację i napisać smsa do przyjaciółki.

Gdy otworzyłam wiadomości, żeby przeczytać odpowiedź, usłyszałam chichot Harry'ego. Pewnie udało mu się przeczytać to co napisała Em. Na mojej twarzy ukazały się rumieńce, ale cóż mogłam zrobić. Niall wrócił na miejsce, wszyscy się wygodnie usadzili i włączyli film.
Początek jak początek. Nic strasznego. Ale później cokolwiek się działo ja zamykałam oczy. Siedziałam skulona. Gdy brałam popcorn do ręki, a na ekranie pojawiała się jakaś straszna scena, to albo gniotłam go w dłoni, albo lądował na sofie, bądź ziemi. Wszyscy oprócz Hazzy i Zayn'a mieli ze mnie niezły ubaw. Pewnie musiało to wyglądać śmiesznie, ale ja nie czułam tego w tym momencie. W pewnej chwili poczułam dłoń na moim ramieniu. Przestraszyłam się, ale nie potrzebnie. Była to dłoń Harry'ego. Przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego. Czułam się bezpieczniej. Gdy teraz ukazywały się jakieś przerażające sceny, aż tak się nie bałam.
-Przyjaciółka miała rację - usłyszałam cichy głos Loczka. Oj miałaś Emily, miałaś. Uśmiechnęłam się niezauważalnie.
*godzinę później*
-Kate, film się już skończył. Wstajesz? - Harry ukazał mi się przed oczami
-Jak to? Już?
-Tak, usnęłaś.
-Możemy tak jeszcze chwilę poleżeć?
-To raczej ty tylko leżysz, chciałem iść po coś do picia.
-Oj no weeeź, twoje uda są takie wygodne - nawet nie wiem czemu ja to wtedy powiedziałam, ale wtuliłam się w nie jeszcze bardziej.
-Nie wiem czy mam to uznać jako komplement, ale dobrze, zostanę jeszcze chwile - zaczął bawić się moimi włosami. Było mi tak przyjemnie. Czułam ciągle jego cudowny zapach.
Minęło jakieś piętnaście minut, więc musiałam już się podnieść. Przeciągnęłam się. Harry wstał i wyszedł z pokoju. Dziwnie się poczułam. Nagle zauważyłam Liam'a, który siadał na fotelu.
-Łączy cię coś z Harrym?
-Mnie? Nie. Jesteśmy... - zatrzymałam się na chwilę - przyjaciółmi.
-Powiem ci jedynie, że jest go bardzo łatwo skrzywdzić, więc uważaj co robisz.
-Dziękuję Liam, ale... - nagle Harry wszedł do pokoju ze szklankami z sokiem wiśniowym - ale Harry właśnie przyniósł mi picie - Liam chyba zrozumiał, że nie chce mówić o tym przy Loczku
-A no dobra. To ja już nie przeszkadzam - wstał i zniknął gdzieś w korytarzu.
-No to gdzie ja dzisiaj śpię? - zapytałam, ponieważ stawałam się coraz bardziej śpiąca.
-No u mnie.
-Jak to u ciebie?! - powiedziałam zszokowana
-Spokojnie. Ja będę spał na kanapie, a ty na łóżku.
-Ale ja nie chcę ci zabierać łóżka. Nie macie pokoju gościnnego?
-Mamy, ale jest tam niezły bałagan, więc nawet nie myśl, że tam będziesz spać. I nic się nie stanie jak raz prześpię się na sofie.
-No dobra, to chodźmy już.
Weszliśmy na górę i udaliśmy się do jego pokoju. Dał mi swoją koszulkę, więc poszłam do łazienki się umyć i przebrać. Czułam się trochę niekomfortowo, bo ta bluzka sięgała mi ledwie do połowy ud. Szybko podbiegłam do łóżka i zwinnie wsunęłam się pod kołdrę. Harry zaczął się ze mnie śmiać.
-Nie musisz się tak denerwować.
-Ale wiesz, to dziwna sytuacja - chciałam mu to jakoś objaśnić.
-Zależy jak dla kogo - na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.
-Harry!
-No co? Żartowałem przecież - odwrócił się i myślał, że chyba nie usłyszę jak mówi "a może jednak nie".
Położyłam się na boku i zamknęłam oczy. Usłyszałam jak Harry wchodzi do łazienki i odkręca wodę. Starałam się usnąć, ale z jakiejś przyczyny nie mogłam. Minęło kilkanaście minut, aż Harry wyszedł z łazienki. Usłyszałam jak kładzie się na kanapie.
-Dobranoc Kate.
-Dobranoc - wydostało się jeszcze z moich ust. Wtuliłam się w kołdrę i po chwili usnęłam.
*trzecia nad ranem*
Ze snu wyrwało mnie uczucie ruszającego się materaca. Momentalnie się podniosłam i zobaczyłam, że Harry kładzie się obok mnie...
środa, 14 sierpnia 2013
Rozdział 6
-Zostaw go! Rozumiesz?! – mój głos zabrzmiał kolejny raz. Od razu, gdy podbiegłam do nich, odciągnęłam Johny’ego od Hazzy, z całej siły uderzyłam mojego ex z liścia prosto w twarz i popchnęłam jak najmocniej mogłam.
-Jeszcze tego pożałujesz Kate. Ty i ten twój chłoptaś. – po tych słowach zebrał ślinę w ustach i plunął pod nogi Harry’ego, który stał jeszcze oszołomiony po ciosie, jaki dostał od Johny’ego. Gdy tylko to zrobił ja powtórzyłam mój czyn, jednak teraz musiało go zaboleć bardziej, ponieważ położył swoją dłoń na policzku i zaczął go masować.
-Taka jesteś agresywna? W łóżku też taka jesteś? Może to sprawdzimy? – podszedł do mnie, złapał z całej siły i zaczął całować po szyi. Było to dla mnie obleśne, ale nie mogłam nic zrobić. Próbowałam się wyrywać, jednak Johny trzymał mnie tak mocno, że moje starania uchodziły na nic. Zaczął mnie dotykać po udach, pupie i wkładał ręce pod bluzkę. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Krzyczałam, jednak oprócz naszej trójki nikogo tam nie widziałam. Byłam bezrada. Nagle Harry podbiegł do nas, rozdzielił i uderzył Johny’ego tak mocno w twarz, że ten upadł na chodnik. Ja cała się trzęsłam. Styles wziął mnie na ręce i bardzo szybkim krokiem zaczął się oddalać z miejsca zdarzenia. Nie obchodziło mnie to co dalej będzie działo się z tym dupkiem, po tym co mi zrobił. Mając zamknięte oczy, mocno trzymałam się Harry’ego. Nie chciałam teraz widzieć twarzy przyglądających nam się ludzi. W pewniej chwili usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi, jednak nie otworzyłam oczu, ponieważ jedynym obrazem, jaki pragnęłam oglądać, była czarna plama. Nagle ktoś zaczął mówić do Styles’a:
-Harry, kto to jest?
-Czy to ta dziewczyna, o której nam mówiłeś? – zabrzmiał inny męski głos.
-Chłopie, co ci się stało?! – dołączył ktoś jeszcze. Jednak Harry nie odpowiedział na żadne z zadanych pytań. Po upływie jakiś 4 sekund, poczułam, że Styles zaczął wchodzić po schodach, a chwilę później do moich uszu dostał się znów odgłos zamykanych drzwi. Harry położył mnie na łóżku i przykrył jakimś kocem. Ja byłam tak wyczerpana tym wszystkim, że w momencie usnęłam. Wiedziałam, że teraz jestem bezpieczna. Gdy się obudziłam, zauważyłam otwarte drzwi do łazienki, w której stał Harry, przykładający sobie do oka mokry ręcznik. Uniosłam się do góry i przeczesałam rękoma włosy. Zielonooki zauważył, że się przebudziłam. Szybko odłożył ręcznik i siadł obok mnie. Spostrzegłam, że miał limo na oku.
-To on ci to zrobił, prawda? – odpowiedzi byłam pewna, ale musiałam zapytać. Chciałam dotknąć obolałego miejsca palcami, jednak Harry złapał moje ręce blisko łokci i opuścił na dół.
-To nic takiego Kate. Lepiej powiedz, jak ty się czujesz? – widać było, że się martwi
-Teraz wszystko okay. Ja nie wiem czemu on tak postąpił. Nigdy taki nie był. To wszystko moja wina. Przepraszam. – opuściłam głowę w dół.
-Uspokój się. To nie twoja wina – przytulił mnie – Nie chcę cię wyganiać, ale już 16:48. Powinienem cię odwieźć. Przyjaciółka na ciebie czeka. – kompletnie zapomniałam o Emily przez to wszystko.
-Harry, naprawdę mógłbyś? Będę ci ogromnie wdzięczna. – uśmiechnęłam się do niego
-Tak, tak. Ubierz buty i chodźmy. – po wypowiedzeniu tych słów opuścił głowę i zmierzwił swoje włosy w dość nietypowy sposób. Było w tym coś zabawnego, ale i oryginalnego.
Gdy założyłam obuwie, zeszliśmy na dół. Teraz nikogo tam nie widziałam. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czarnego auta.
-No to gdzie jedziemy? – zapytał
-No do mnie – odpowiedziałam trochę zdziwiona.
-Kate, skąd ja mam wiedzieć, gdzie mieszkasz? – zaśmiał się, a na jego policzkach ukazały się dołeczki. Upss, w sumie to ma rację. Ale ze mnie gapa. Poczułam jak moje policzki stają się różowe.
-W sumie o tym nie pomyślałam. Zatem na Anderson Street 140. – uśmiechnęłam się do niego.
-Naprawdę? – powiedział trochę zszokowany, kiedy odpalił samochód i ruszył – Na tej samej ulicy mieszka dziewczyna Liam’a, Danielle.
-Że kogo? – popatrzyłam na niego ze zdziwieniem
-Mojego przyjaciela? Członka zespołu? A kojarzysz jeszcze Louis’a, Niall’a i Zayn’a? – spytał lekko zdziwiony, ale i rozbawiony. Ja właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że kojarzę tylko Harry’ego z One Direction.
-Co ja mam poradzić, że tylko ty mi się podo... że tylko ciebie znam. - o ały włos się nie wygadałam. Jednak chyba on wiedział co chcę powiedzieć, ponieważ po chwili na jego policzkach ukazały się bardzo wyraziste dołeczki, spowodowane uśmiechem. Na moje szczęście włączył radio i przez kawałek drogi wsłuchiwaliśmy się w dźwięk dobiegający z głośników.
-Muszę ci ich niedługo przedstawić. Co powiesz na sobotę?
-To dobry pomysł. Ale jeszcze to wszystko ustalimy, okay?
-Nie ma sprawy. Jak chcesz to możesz zabrać przyjaciółkę. - odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął.
-Zapytam się jej. Ale raczej będzie mi towarzyszyć. - odwzajemniłam uśmiech, zgarniając włosy z twarzy. Po tym geście umieściłam dłoń przy kieszeni spodenek i poczułam, że coś w niej jest. Okazało się, że to było dwadzieścia funtów, które dostałam od mamy. - Harry. Mam prośbę. Czy mógłbyś zatrzymać się pod jakimś sklepem? Muszę kupić jakieś żarełko. - zaśmiałam się.
-Nie ma problemu. - nie minęły nawet 3 minuty, gdy znaleźliśmy się na parkingu przy jakimś spożywczaku.
-Szybko to załatwię. Poczekaj tutaj. - oznajmiłam Harry'ego i wyszłam z samochodu. Czułam na sobie ciągle jego wzrok, gdy się odwróciłam od razu skierował go w innym kierunku. Rozbawiło mnie to. Jednak musiałam się śpieszyć, bo Emily niedługo zapuka do mojego domu, a ja nie mam posprzątane, ani nic przygotowane. W sklepie kupiłam kilka paczek żelek, chrupki, popcorn i pepsi. Mam nadzieję, że to starczy. Gdy podchodziłam do samochodu, Harry wysiadł z niego, wziął ode mnie siatki, schował do bagażnika i otworzył mi drzwi, abym mogła wsiąść do auta. Obszedł wóz, wsiadł i ruszyliśmy w kierunku Anderson Street. Podczas jazdy rozmawialiśmy o tym jak poznałam się z Emily. Nie wiem czemu, ale było widać, że go to ciekawi. Po jakiś 12 minutach byliśmy już pod moim domem. Harry wyszedł z samochodu, otworzył znów moje drzwi, ale teraz po to, abym mogła wysiąść. Podeszliśmy pod bagażnik, wyjęłam dwie reklamówki z zakupami i pożegnałam się z Loczkiem. Gdy szłam w kierunku domu, odwróciłam się, aby zobaczyć, czy zielonooki chłopak już odjechał. Lecz ku mojemu zdziwieniu stał oparty o swoje auto i, takie były moje podejrzenia, czekał, aż wejdę do domu. Jak się okazało, dobrze myślałam, bo gdy tylko zamknęłam drzwi wejściowe, usłyszałam odjeżdżający samochód. Na wejściu zdjęłam buty i powędrowałam szybko do kuchni po jakieś miski i szklanki. Zabrałam wszystko ze sobą i pośpiesznym ruchem udałam się na piętro. Jedzenie i inne rzeczy postawiłam na biurku. Do przybycia Emily miałam zaledwie 20 minut, a mój pokój wyglądał, jakby przeszedł w nim huragan. I to jakiegoś VI stopnia. Ciuchy walały się wszędzie; na podłodze, niepościelonym łóżku, krzesełku przy biurku, pufie. Ręczników też nie brakowało. Nigdy nie chce mi się ich odnosić z powrotem do łazienki, pomimo że mam do niej 3 metry. Szybko zabrałam się do roboty. Nigdy nie lubiłam sprzątać, a uwinęłam się tym razem w jakieś 10 minut. Mój pokój wygląda teraz na prawdę czysto. Wysypałam z opakować do misek czipsy i żelki, stawiając wszystko z powrotem na biurku, a opakowania wyrzucając do kosza pod nim, który był już cały zapełniony. Poszłam do łazienki umyć ręce i przeczesać włosy i gdy kończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i otworzyłam. Jak się domyślałam była to Em.
-Ale jesteś punktualna - powiedziałam do niej z uśmiechem na twarzy.
-Widzę ten twój uśmiech, co, nie zdążyłaś posprzątać?
-Sama się przekonasz - odpowiedziałam i zaprosiłam dziewczynę na górę. Nie minęła chwila, gdy znalazłyśmy się już u mnie w pokoju.
-WOW, ale tu.. - nastała chwila ciszy.
-Czysto? - chciałam dokończyć za nią.
-Tak. Czysto. Dziewczyno! Znamy się już tyle lat, a ja po raz pierwszy widzę taki porządek u ciebie w pokoju. Sama to zrobiłaś? - najwidoczniej nie może w to uwierzyć.
-No a kto? Mama nigdy mi w pokoju nie sprząta... - zaśmiałam się.
Spędziłyśmy całą noc na gadaniu i jedzeniu. Ja opowiedziałam jej wszystko co się dziś wydarzyło. Uroniłam przy tym parę łez. W międzyczasie przypomniałam sobie, że miałam poprosić Hazzę o przysługę. Muszę napisać do niego jutro. Myślałam nad tym wszystkim. Bardzo lubię Stylesa, ale nie ta tyle by z nim być. Znam go bardzo krótko. Zobaczymy co czas przyniesie.
*następnego dnia o szesnastej*
Usłyszałam dźwięk smsa. Szybko podeszłam do telefonu. Nie był to kto inny jak Harry. Chciał się spotkać. Znowu. Ale i tak nic innego do roboty nie miałam. Umówiliśmy się na siedemnastą w Starbucksie niedaleko mnie. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się szykować.
-Jeszcze tego pożałujesz Kate. Ty i ten twój chłoptaś. – po tych słowach zebrał ślinę w ustach i plunął pod nogi Harry’ego, który stał jeszcze oszołomiony po ciosie, jaki dostał od Johny’ego. Gdy tylko to zrobił ja powtórzyłam mój czyn, jednak teraz musiało go zaboleć bardziej, ponieważ położył swoją dłoń na policzku i zaczął go masować.
-Taka jesteś agresywna? W łóżku też taka jesteś? Może to sprawdzimy? – podszedł do mnie, złapał z całej siły i zaczął całować po szyi. Było to dla mnie obleśne, ale nie mogłam nic zrobić. Próbowałam się wyrywać, jednak Johny trzymał mnie tak mocno, że moje starania uchodziły na nic. Zaczął mnie dotykać po udach, pupie i wkładał ręce pod bluzkę. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Krzyczałam, jednak oprócz naszej trójki nikogo tam nie widziałam. Byłam bezrada. Nagle Harry podbiegł do nas, rozdzielił i uderzył Johny’ego tak mocno w twarz, że ten upadł na chodnik. Ja cała się trzęsłam. Styles wziął mnie na ręce i bardzo szybkim krokiem zaczął się oddalać z miejsca zdarzenia. Nie obchodziło mnie to co dalej będzie działo się z tym dupkiem, po tym co mi zrobił. Mając zamknięte oczy, mocno trzymałam się Harry’ego. Nie chciałam teraz widzieć twarzy przyglądających nam się ludzi. W pewniej chwili usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi, jednak nie otworzyłam oczu, ponieważ jedynym obrazem, jaki pragnęłam oglądać, była czarna plama. Nagle ktoś zaczął mówić do Styles’a:
-Harry, kto to jest?
-Czy to ta dziewczyna, o której nam mówiłeś? – zabrzmiał inny męski głos.
-Chłopie, co ci się stało?! – dołączył ktoś jeszcze. Jednak Harry nie odpowiedział na żadne z zadanych pytań. Po upływie jakiś 4 sekund, poczułam, że Styles zaczął wchodzić po schodach, a chwilę później do moich uszu dostał się znów odgłos zamykanych drzwi. Harry położył mnie na łóżku i przykrył jakimś kocem. Ja byłam tak wyczerpana tym wszystkim, że w momencie usnęłam. Wiedziałam, że teraz jestem bezpieczna. Gdy się obudziłam, zauważyłam otwarte drzwi do łazienki, w której stał Harry, przykładający sobie do oka mokry ręcznik. Uniosłam się do góry i przeczesałam rękoma włosy. Zielonooki zauważył, że się przebudziłam. Szybko odłożył ręcznik i siadł obok mnie. Spostrzegłam, że miał limo na oku.
-To on ci to zrobił, prawda? – odpowiedzi byłam pewna, ale musiałam zapytać. Chciałam dotknąć obolałego miejsca palcami, jednak Harry złapał moje ręce blisko łokci i opuścił na dół.
-To nic takiego Kate. Lepiej powiedz, jak ty się czujesz? – widać było, że się martwi
-Teraz wszystko okay. Ja nie wiem czemu on tak postąpił. Nigdy taki nie był. To wszystko moja wina. Przepraszam. – opuściłam głowę w dół.
-Uspokój się. To nie twoja wina – przytulił mnie – Nie chcę cię wyganiać, ale już 16:48. Powinienem cię odwieźć. Przyjaciółka na ciebie czeka. – kompletnie zapomniałam o Emily przez to wszystko.
-Harry, naprawdę mógłbyś? Będę ci ogromnie wdzięczna. – uśmiechnęłam się do niego
-Tak, tak. Ubierz buty i chodźmy. – po wypowiedzeniu tych słów opuścił głowę i zmierzwił swoje włosy w dość nietypowy sposób. Było w tym coś zabawnego, ale i oryginalnego.

Gdy założyłam obuwie, zeszliśmy na dół. Teraz nikogo tam nie widziałam. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czarnego auta.
-No to gdzie jedziemy? – zapytał
-No do mnie – odpowiedziałam trochę zdziwiona.
-Kate, skąd ja mam wiedzieć, gdzie mieszkasz? – zaśmiał się, a na jego policzkach ukazały się dołeczki. Upss, w sumie to ma rację. Ale ze mnie gapa. Poczułam jak moje policzki stają się różowe.
-W sumie o tym nie pomyślałam. Zatem na Anderson Street 140. – uśmiechnęłam się do niego.
-Naprawdę? – powiedział trochę zszokowany, kiedy odpalił samochód i ruszył – Na tej samej ulicy mieszka dziewczyna Liam’a, Danielle.
-Że kogo? – popatrzyłam na niego ze zdziwieniem
-Mojego przyjaciela? Członka zespołu? A kojarzysz jeszcze Louis’a, Niall’a i Zayn’a? – spytał lekko zdziwiony, ale i rozbawiony. Ja właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że kojarzę tylko Harry’ego z One Direction.
-Co ja mam poradzić, że tylko ty mi się podo... że tylko ciebie znam. - o ały włos się nie wygadałam. Jednak chyba on wiedział co chcę powiedzieć, ponieważ po chwili na jego policzkach ukazały się bardzo wyraziste dołeczki, spowodowane uśmiechem. Na moje szczęście włączył radio i przez kawałek drogi wsłuchiwaliśmy się w dźwięk dobiegający z głośników.
-Muszę ci ich niedługo przedstawić. Co powiesz na sobotę?
-To dobry pomysł. Ale jeszcze to wszystko ustalimy, okay?
-Nie ma sprawy. Jak chcesz to możesz zabrać przyjaciółkę. - odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął.
-Zapytam się jej. Ale raczej będzie mi towarzyszyć. - odwzajemniłam uśmiech, zgarniając włosy z twarzy. Po tym geście umieściłam dłoń przy kieszeni spodenek i poczułam, że coś w niej jest. Okazało się, że to było dwadzieścia funtów, które dostałam od mamy. - Harry. Mam prośbę. Czy mógłbyś zatrzymać się pod jakimś sklepem? Muszę kupić jakieś żarełko. - zaśmiałam się.
-Nie ma problemu. - nie minęły nawet 3 minuty, gdy znaleźliśmy się na parkingu przy jakimś spożywczaku.
-Szybko to załatwię. Poczekaj tutaj. - oznajmiłam Harry'ego i wyszłam z samochodu. Czułam na sobie ciągle jego wzrok, gdy się odwróciłam od razu skierował go w innym kierunku. Rozbawiło mnie to. Jednak musiałam się śpieszyć, bo Emily niedługo zapuka do mojego domu, a ja nie mam posprzątane, ani nic przygotowane. W sklepie kupiłam kilka paczek żelek, chrupki, popcorn i pepsi. Mam nadzieję, że to starczy. Gdy podchodziłam do samochodu, Harry wysiadł z niego, wziął ode mnie siatki, schował do bagażnika i otworzył mi drzwi, abym mogła wsiąść do auta. Obszedł wóz, wsiadł i ruszyliśmy w kierunku Anderson Street. Podczas jazdy rozmawialiśmy o tym jak poznałam się z Emily. Nie wiem czemu, ale było widać, że go to ciekawi. Po jakiś 12 minutach byliśmy już pod moim domem. Harry wyszedł z samochodu, otworzył znów moje drzwi, ale teraz po to, abym mogła wysiąść. Podeszliśmy pod bagażnik, wyjęłam dwie reklamówki z zakupami i pożegnałam się z Loczkiem. Gdy szłam w kierunku domu, odwróciłam się, aby zobaczyć, czy zielonooki chłopak już odjechał. Lecz ku mojemu zdziwieniu stał oparty o swoje auto i, takie były moje podejrzenia, czekał, aż wejdę do domu. Jak się okazało, dobrze myślałam, bo gdy tylko zamknęłam drzwi wejściowe, usłyszałam odjeżdżający samochód. Na wejściu zdjęłam buty i powędrowałam szybko do kuchni po jakieś miski i szklanki. Zabrałam wszystko ze sobą i pośpiesznym ruchem udałam się na piętro. Jedzenie i inne rzeczy postawiłam na biurku. Do przybycia Emily miałam zaledwie 20 minut, a mój pokój wyglądał, jakby przeszedł w nim huragan. I to jakiegoś VI stopnia. Ciuchy walały się wszędzie; na podłodze, niepościelonym łóżku, krzesełku przy biurku, pufie. Ręczników też nie brakowało. Nigdy nie chce mi się ich odnosić z powrotem do łazienki, pomimo że mam do niej 3 metry. Szybko zabrałam się do roboty. Nigdy nie lubiłam sprzątać, a uwinęłam się tym razem w jakieś 10 minut. Mój pokój wygląda teraz na prawdę czysto. Wysypałam z opakować do misek czipsy i żelki, stawiając wszystko z powrotem na biurku, a opakowania wyrzucając do kosza pod nim, który był już cały zapełniony. Poszłam do łazienki umyć ręce i przeczesać włosy i gdy kończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i otworzyłam. Jak się domyślałam była to Em.
-Ale jesteś punktualna - powiedziałam do niej z uśmiechem na twarzy.
-Widzę ten twój uśmiech, co, nie zdążyłaś posprzątać?
-Sama się przekonasz - odpowiedziałam i zaprosiłam dziewczynę na górę. Nie minęła chwila, gdy znalazłyśmy się już u mnie w pokoju.
-WOW, ale tu.. - nastała chwila ciszy.
-Czysto? - chciałam dokończyć za nią.
-Tak. Czysto. Dziewczyno! Znamy się już tyle lat, a ja po raz pierwszy widzę taki porządek u ciebie w pokoju. Sama to zrobiłaś? - najwidoczniej nie może w to uwierzyć.
-No a kto? Mama nigdy mi w pokoju nie sprząta... - zaśmiałam się.
Spędziłyśmy całą noc na gadaniu i jedzeniu. Ja opowiedziałam jej wszystko co się dziś wydarzyło. Uroniłam przy tym parę łez. W międzyczasie przypomniałam sobie, że miałam poprosić Hazzę o przysługę. Muszę napisać do niego jutro. Myślałam nad tym wszystkim. Bardzo lubię Stylesa, ale nie ta tyle by z nim być. Znam go bardzo krótko. Zobaczymy co czas przyniesie.
*następnego dnia o szesnastej*
Usłyszałam dźwięk smsa. Szybko podeszłam do telefonu. Nie był to kto inny jak Harry. Chciał się spotkać. Znowu. Ale i tak nic innego do roboty nie miałam. Umówiliśmy się na siedemnastą w Starbucksie niedaleko mnie. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się szykować.
wtorek, 30 lipca 2013
Przepraszam !
Chciałabym wszystkich przeprosić, za to, że blog 'nie działa jak należy'. Wiem ze powinnam dodawać rozdziały, ale mam problem z Internetem. Rzecz w tym, ze dopiero za kilka dni (pewnie koło 03.08) będzie mi działać internet w laptopie. Teraz używam telefonu... Wszystko to co napisałam mam w pliku w komputerze. Gdy wszystko wróci do normy, postaram sie dodać rozdział. A później prowadzić bloga tak jak powinnam, czyli regularne dodawanie i wgl. Mam nadzieje ze zrozumiecie. :)
JESZCZE RAZ BARDZO PRZERASZAM ! :(
poniedziałek, 8 lipca 2013
Rozdział 5
W pierwszej chwili wystraszyłam się,
gdy poczułam czyjąś dłoń na moim ciele. Szybko wyjęłam słuchawki z uszu i
odwróciłam się, żeby zobaczyć kto to. Był to Johny. Zdziwiłam się, gdy go
zobaczyłam.
-Czego chcesz? - powiedziałam z
pogardą w głosie-Kate, ja... ja chciałbym cię przeprosić. Za to wszystko.
-Chyba sobie żartujesz! - krzyknęłam mu prosto w twarz - Myślisz, że mogłabym ci teraz wybaczyć?!
-Tak, właśnie po to tu jestem. Proszę cię, abyś mi wybaczyła. Ja nadal cię kocham Kate. Proszę wybacz mi. - po tych słowach znieruchomiałam, po prostu nie mogłam się ruszyć. Johny to wykorzystał, zbliżył się i złapał mnie za biodra, przyciągając do siebie. Gdy wszystko w głowie mi już się poukładało, zrozumiałam, że to ja już go nie kocham i kontynuowanie tego nie ma najmniejszego sensu. Przecież on mnie zdradził. Nigdy mu tego nie wybaczę.
-Zostaw mnie! - zaczęłam się wyrywać - Puszczaj mnie, rozumiesz?!
-Kate! - nagle ni stąd, ni zowąd usłyszałam jego głos, jego cudowny zachrypnięty głos - Co się dzieje kochanie? - podszedł do nas chłopak o zielonych oczach, a na sam jego widok Johny mnie puścił.
-Kto to jest? - pytał zakłopotany Johny
-To jest Harry. - uśmiechnęłam się do Loczka
-Tak, jestem Harry. Nowy chłopak Kate. Coś nie pasuje? - popatrzył przeszywającym na wylot wzrokiem na Johny'ego. ŻE NIBY KIM JEST? CZY JA DOBRZE USŁYSZAŁAM? Nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, ponieważ poczułam wilgotne usta Harry'ego na moich. Złapał mnie w pasie i zbliżył do siebie. Zrozumiałam, że robi to, aby Johny się ode mnie odwalił. Ale nie, nie mogłam pozwolić na kolejny pocałunek. W mojej głowie słyszałam tylko „Kate co ty do licha robisz?! Skończ to!”. Gdy tylko Johny odszedł od nas, odepchnęłam Harry’ego od siebie.
-Oszalałeś?! Dlaczego znowu to robisz?
Dobrze, że w porę dotarło do mnie, że granica, którą sobie dzisiaj wyznaczyłam względem chłopaków została dawno przekroczona. Miałam się teraz z nikim nie wiązać. Odwróciłam się i szybkim krokiem poszłam do sklepu, nie spoglądając za siebie. Po 2 minutach byłam na miejscu. Kupiłam potrzebne rzeczy do zrobienia naleśników i dodatki do nich. Gdy wracałam do domu miałam mętlik w głowie. Dwa razy doszło między nami do pocałunku. Co ja mam o tym myśleć? A ten dzisiejszy? Przecież wiadomo, że nie zrobił tego tylko na pokaz. Harry chciał mi coś udowodnić. Ale co? On coś do mnie czuje? Ja na razie uważam go za przyjaciela, bardzo dobrego przyjaciela. Czy on liczy na coś więcej? Nie mam absolutnie żadnej ochoty teraz na związki. Myślałam, że sam to zrozumie, ale jak widać muszę mu to wszystko jasno wytłumaczyć. Przecież przez te niespodziewane pocałunki nasza znajomość może się zakończyć, czego bym nie chciała. Harry to jedna z niewielu osób, z którymi mogę normalnie porozmawiać. Zanim się obejrzałam dotarłam do domu. Postanowiłam od tego wszystkiego odpocząć i zjeść pyszną kolację w rodzinnym gronie.
-Wróciłam! - krzyknęłam, gdy tylko zdjęłam buty i szłam w kierunku kuchni, w której zastałam mamę.
-Czy ty wiesz ile zajęło ci zrobienie zakupów? – spytała, stukając paznokciami o blat kuchni.
-Emmm. Wiesz, bo spotkałam kolegę i tak jakoś się złożyło... - nie potrafiłam inaczej tego wytłumaczyć.
-Kate, nawet nie wiesz co ja tu przeszłam, kiedy Lily dowiedziała się o tym, że będą naleśniki na kolacje. O wilku mowa...
-Kateee! Nareszcie! - dziewczynka rzuciła się na mnie od tyłu.
-Mała, już nie ważysz tyle co kiedyś. Może jak zjem to cię ponoszę na barana, co ty na to? - dawno nie spędzałam z nią czasu, więc postanowiłam to zmienić
-No dobra!
-To jesteśmy umówione, a teraz idź do taty, a my z mamą zajmiemy się przygotowaniem kolacji. Lily po chwili zniknęła z naszego pola widzenia, więc zaczęłyśmy przyrządzać danie. Nie obeszło się bez rozmów na przeróżne tematy, poczynając od ubrań, kosmetyków, aż na pomyśle z wyjazdem gdzieś na tydzień. Postanowiłyśmy, że zaplanujemy wszystko jutro, ponieważ już kończyłyśmy dekorowanie truskawkami, zrobionych przez nas naleśników. Wszystko ładnie ustawiłyśmy na stole, na którym stał wazon z konwaliami (tak nawiasem mówiąc są to moje ulubione kwiaty).
-Kolacjaa! Chodźcie do kuchni! - krzyknęła mama do reszty rodzinki. Pojawili się w kuchni w niecałą minutę. Gdy wszyscy usiedli zaczęliśmy rozmawiać, żartować i wygłupiać się, a naleśniki z naszych talerzy zniknęły momentalnie. Po kolacji, tata i Lily zmywali naczynia, za to, że my z mamą przygotowałyśmy wszystko. Była już godzina 21:47. Jednak obiecałam siostrze, że się z nią pobawię. Weszłam na górę po schodach i gdy otworzyłam drzwi usłyszałam jego głos. Lily właśnie słuchała jeden z piosenek One Direction. W sumie to czasami zapominam, że on jest sławny. To dla mnie zwykły chłopak.
-To śpiewa Harry, prawda? - zapytałam, zamykając za sobą drzwi do jej pokoju.
-Tak. Pamiętasz ich imiona? - zdziwiła się
-Jego tak, reszty w sumie niee - zdałam sobie sprawę, że przydałoby się nauczyć imion pozostałej czwórki. - Co to za piosenka? - spytałam z ciekawości, ponieważ piosenka wydała się naprawdę cudowna.
-Little Things, z ich nowego albumu Take Me Home, którego jeszcze nie mam... - powiedziała zasmucona. Lily ich po prostu uwielbiała, miała ich płytę, plakaty, bluzkę, a nawet torbę do szkoły z nimi. Przez to wszystko wpadłam na pewien pomysł, ale na razie go nie zdradzę. Usiadłam na dywanie, opierając się o łóżko. Siostrzyczka siadła tuż obok mnie, a ja objęłam ją ręką. Wsłuchiwałyśmy się w melodię płynącą z głośników komputera. Kolejne piosenki mijały, a my nadal tkwiłyśmy w tej samej pozycji. Znów przyszła kolej na Little Things. W moich myślach pojawił się obraz Harry'ego, zbliżającego swoją twarz do mojej. Nigdy nie pozbędę się myśli, że on chciał mnie wtedy pocałować wtedy w parku. I jeszcze ten dzisiejszy. Chęć udowodnienia czegoś Johny'emu, czy może jednak coś zupełnie innego? To pytanie będzie mnie gnębić przez długi czas... Piosenka się skończyła, a ja wróciłam do świata realnego. Zauważyłam, że Lily usnęła, więc wzięłam ją na ręce i położyłam na łóżku, przykrywając kołdrą. Wróciłam do swojego pokoju, przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Wzięłam telefon do ręki, sprawdziłam, która jest godzina *23:47* i zaczęłam się zastanawiać czy napisać sms'a do Styles'a. I co w nim umieścić... Miałam mętlik w głowie. Nagle poczułam wibracje telefonu. Dzwonił Styles. Jakby wiedział, że właśnie o nim myślę.
-Słucham?
-Halo Kate, mam nadzieję, że cię nie obudziłem?
-Nie, nic się nie dzieje, czemu ty jeszcze nie śpisz?
-Nie mogę usnąć. Wiesz, chciałbym cię przeprosić za dzisiaj. Za ten pocałunek w parku... Nie planowałem tego - zaczął się tłumaczyć - mam nadzieję, że zrozumiesz. Nie chcę, abyś miała złe zdanie o mnie.
-Harry rozumiem. Jednak mam nadzieję, że to już się nie powtórzy. Mówiłam ci przecież, że nie chcę się z nikim wiązać. Harry jeszcze nie czas. Przepraszam, ale nie chcę psuć naszej przyjaźni.
-Dobrze, rozumiem - powiedział zasmuconym głosem
-A jeszcze ten pocałunek przy Johny'm...
-A właśnie. Chyba wtedy źle to odebrałaś. Miałem nadzieję, że to zrozumiesz. On by się nigdy nie odczepił od ciebie. Taki typ, znam takich... - hmm... czyli jednak niby tylko scenka dla Johny'ego ? Jakoś mało w to wierzę. No ale cóż, przynajmniej nie będę sobie tym zawracała głowy. - Kate, jesteś tam? - zapytał, bo nie otrzymał ode mnie żadnej odpowiedzi
-Tak jestem, jestem. W takim razie przepraszam za to jak się zachowałam. Ale teraz już wszystko okay.
-Może chcesz się jutro gdzieś przejść? Bez żadnych niemiłych niespodzianek. - zaśmiał się
-Z miłą chęcią. Tylko, że mam czas do 17, bo później przychodzi do mnie najlepsza przyjaciółka. Będę miała jutro do ciebie pewną prośbę. Ale teraz nie będę zawracać ci głowy, bo jest późno i nie wiem jak ty, ale ja idę spać.
-No to spotkajmy się o 14 przy Palmas Street obok tego czerwonego budynku.
-Będę na pewno. A teraz dobranoc Harry.
-Dobranoc Kate - wypowiedział te słowa i rozłączył się.
Mam nadzieję, że jutro nie będę musiała znowu uciekać od niego. Jeżeli będzie znów próbować coś zrobić, po prostu zakończę naszą znajomość. Moje uczucia są teraz zmieszane, nie wiem co myśleć. Ale teraz nie na to czas. Pora spać, bo jutro czeka mnie bardzo ciekawy dzień...
-Kochanie wstawaj! - ktoś zaczął mnie
szturchać w ramię - Mała obudź się! Jest już po dwunastej! - po tych słowach
zerwałam się na nogi, jakby mnie piorun poraził.
-Mamo dlaczego nie obudziłaś mnie
wcześniej?! – pytałam, związując sobie włosy w koka-A prosiłaś? Masz wakacje. Zawsze, gdy budziłam cię wcześniej to miałaś do mnie pretensje.
-Dobra, przepraszam, poniosło mnie. – podeszłam do niej i ją przytuliłam – Mamuuś, a zrobiłabyś mi coś na śniadanko? – ukazałam jej białe ząbki w szczerym uśmiechu
-Dobrze córeczko, jeżeli sprzątniesz w pokoju, bo masz tu ogrooomny bałagan – mówiąc to, obróciła się o 360 stopni i pokazywała rękami na wszystko co leżało na podłodze, łóżku i szafkach.
-Sprzątnę, sprzątnę. Tylko, że jak wrócę. A i zapomniałam ci powiedzieć, dzisiaj śpi u mnie Emily – znów się do niej uśmiechnęłam.
-Rozumiem – sięgnęła do kieszeni i wyjęła dwudziestofuntowy banknot – Masz to dwie dyszki na jakieś zakupki, mała, tylko pamiętaj, żeby jakoś wygospodarować ten hajs.
-Mamo… To nie było cool. Wiem, że się starasz, ale proszę nie rób tego nigdy więcej. Przecież wiesz, że i tak cię kocham. – zaczęłyśmy się śmiać, jednak zrozumiałam, że mam tylko godzinę, żeby się wyszykować i jeszcze muszę dotrzeć na Palmas Street.
-To ja idę zrobić kanapeczki – powiedziała do mnie mama i wyszła z pokoju. Gdy tylko zamknęła drzwi, podeszłam do szafy i zaczęłam poszukiwać jakiegoś odpowiedniego stroju na dzisiaj. W końcu postanowiłam, że ubiorę miętowe spodenki i białą bokserkę. W ten sposób będę wyglądała świeżo. Poszłam do łazienki i zadecydowałam, że dziś zwiążę włosy w koka. Gdy usłyszałam, że mama mnie woła, wiedziałam, że przygotowała już śniadanie i powędrowałam na dół do kuchni. Po drodze na schodach minęłam się z zapłakaną siostrą. Jednak nie zdążyłam jej zatrzymać. Od razu, gdy usiadłam obok mamy przy stole, zapytałam się jej co się stało.
-Niedługo odbędzie się koncert tego jej zespołu
-No to nie powinna się cieszyć? – zdziwiłam się informacją, którą usłyszałam od mamy. Przecież Harry mówił, że mają wolne w wakacje.
-Cieszyła się, ale nie ma piętnastu lat i nie może iść sama, a ja nie mogę z nią iść, bo pracuję.
-Mam pomysł, poczekaj tu, a ja z nią pogadam – powiedziałam do mamy i włożyłam ostatni kęs kanapki do ust. Poszłam na górę i zapukałam do pokoju siostry.
-Kto tam? – zapytała, jeszcze lekko zapłakanym głosem.
-To ja, Kate. Mogę wejść? – przybliżyłam głowę do drzwi, alby usłyszeć odpowiedź.
-Tak. – po tym wyrazie weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka, na którym siedziała Lily i umiejscowiłam się obok niej.
-Słyszałam, że One Direction mają mieć niedługo koncert w Londynie.
-Tak! A ja nie mogę na niego iść. Dlaczego zawsze mnie musi coś takiego spotkać?
-Wiesz mała, jak chcesz to mogę iść z tobą, jeżeli chcesz – uśmiechnęłam się do niej. Siostrzyczka popatrzyła na mnie trochę zdziwionym wzrokiem i nie odezwała się ani słowem. – No to idziemy czy nie? – zaśmiałam się
-Tak! Tak! Tak! Tak! Dziękuję! – podbiegła do mnie i przytuliła z całych sił.
-A kiedy ten koncert?
-Za tydzień. A od kiedy ty ich lubisz siostra? – zadała mi w sumie bardzo słuszne pytanie. Nigdy za nimi nie przepadałam. Gdy tylko słyszałam, że Lily ich słucha, włączałam własną muzykę, aby ich zagłuszyć. Ale teraz, gdy poznałam ich bliżej zmieniłam zdanie. Mówiąc ich, mam na myśli samego Harry’ego. Reszty nie znam tak naprawdę. Może kiedyś Styles mnie z nimi zapozna, ale teraz o tym nie mówmy.
-Em. No gdzieś od podpisywania płyt i tego wszystkiego – posłałam jej radosny uśmiech. – a na jaki sektor chcesz iść tak w ogóle?
-Pewnie na trybuny, mama nie kupi nam droższych… - odpowiedziała mi posmutniałym głosem.
-A już są w sprzedaży?
-Nie, od jutra. Dobra ja lecę do mamy i wszystko jej powiem! – powiedziała ucieszona. Chciała już wychodzić, ale zatrzymałam ją.
-Nie, poczekaj. Idź powiedz mamie, że pójdę z tobą, ale to ja załatwię bilety. – pogłaskałam ją po głowie z uśmiechem na twarzy.
-Okay! Tylko Kate, proszę, nie zapomnij o nich. – uścisnęłam mnie jeszcze raz i wyszła z pokoju. Ja spojrzałam na zegarek na ścianie. Gdy zobaczyłam, że mam tylko piętnaście minut, szybko pobiegłam do pokoju, weszłam do łazienki, umyłam zęby, wróciłam do siebie, spakowałam szybko najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i gdy wzięłam z półki pomadkę, zobaczyłam obok niej srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie płaszczki. Dostałam go od babci na czternaste urodziny. Niestety już odeszła. Bardzo ją kochałam, pomimo że mieszkałyśmy daleko. Teraz dziadek został sam w Stanach. Tak moja mama ma pochodzenie amerykańskie. To może dziwne, że z USA przyleciała do Anglii, ale podczas liceum przyleciała na wymianę uczniowską i tak poznała mojego tatę, dla którego tu się przeprowadziła. Może to niby jak jakaś scena z filmu, ale tak wydarzyło się naprawdę. W sumie to takie trochę romantyczne jak dla mnie. Ale no już nie gadajmy o tym, czas leci. Spojrzałam na zegarek. Zostało mi jedynie kilka minut, żeby dotrzeć na Palmas Street. Szybko zapięłam naszyjnik, zbiegłam na dół, ubrałam buty i wyszłam z domu. Ze względu, że zostało mi mało czasu, postanowiłam pojechać autobusem, ponieważ to zajmie mi jakieś siedem minut krócej. Do przystanku dotarłam w niecałą minutę i na moje szczęście autobus przyjechał od razu. Wsiadłam, jak zwykle o tej porze, do zatłoczonego pojazdu, kupiłam bilet i złapałam się poręczy, ponieważ o miejscu siedzącym nie było co marzyć. Jednak moja trasa kończyła się na dwóch przystankach. Dlatego, że byłam już spóźniona, szłam szybko, żeby Harry nie musiał na mnie długo czekać. Mam nadzieję, że Loczek nie będzie się gniewał, bo na miejscu powinnam być 10 minut temu. Gdy wyszłam zza rogu ulicy, która przecinała się z Palmas Street, od razu zauważyłam, że coś się dzieje i zaczęłam biec w tamtym kierunku.
-Zostaw go! – krzyknęłam, gdy byłam już niedaleko miejsca, gdzie się znajdowali.
Na początku chciałam przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Miałam problem z dostępem do internetu, ale teraz jest już wszystko ok. :)
Postanowiłam że nie będę już pisała tego typu tekstów po rozdziałami, chyba, że będzie to coś ważniego. Czy nadal je chcecie?
Chyba wszyscy zauważyli nowy wygląd bloga, cnie? Chciałam ogromnieeeeeeeeeeeee podziękować @Nikurakat za to jak go zrobiła :) . Mam nadzieję, że dzięki temu przybędzie Was jeszcze więcej ;3 .
Czy chcecie żeby coś zostało zmienione?
+Zrobię zakładkę "informowani" i jeżeli chcesz się tam znaleźć po prostu podaj swój nick z tt w komentarzu.
No to chyba tyle tych ogłoszeń parafialnych.
NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI ! ♥
hehe. A tak przy okazji to przeprowadziłam się z Kielc do Berlina. Muszę się tu zaaklimatyzować.
piątek, 7 czerwca 2013
Rozdział 4
Obudziła mnie mama, która przyniosła mi wyprane ciuchy do pokoju. Gdy moi rodzice śpią zawsze próbuję zachowywać się cicho, żeby ich tylko nie obudzić, a gdy ja śpię to nawet uwagi na to nie zwracają. No, ale już się do tego przyzwyczaiłam. Przeciągnęłam się na łóżku, wzięłam telefon do ręki, spojrzałam na wyświetlacz, już godzina 12:47 ?! Ale sobie pospałam. Zazwyczaj wstaję około godziny 9. To pewnie przez to wczorajsze wydarzenie. Nadal nie mogę uwierzyć, że on mi to zrobił. Jak mógł mnie tak potraktować? Jest teraz dla mnie zwykłym śmieciem i tyle. Gdy o tym myślałam łzy samowolnie napłynęły mi do oczu. Ale byłam głupia myśląc, że to ten na całe życie. Ten jedyny. Ale jak widać każdy może się pomylić. Wytarłam łzy spływające mi po policzkach i wysmarkałam nos. Chusteczkę rzuciłam na ziemie jak miałam w zwyczaju to robić, bo nigdy nie przepadałam za sprzątaniem. Wstałam z łóżka i zarzuciłam kołdrę, żeby trochę estetyczniej to wyglądało, bo przeważnie nie ścieliłam łóżka. Po co mam to robić skoro i tak wieczorem znowu musiałabym je przygotować do snu? Poszłam do łazienki załatwiłam potrzebę fizjologiczną, umyłam zęby i twarz oraz rozczesałam włosy. Wyszłam z łazienki i usłyszałam dźwięk telefonu. Ktoś przysłał mi sms'a. Podeszłam szybko do szafki nocnej i wzięłam iPhone'a do ręki. Tym ktoś był Harry. Gdy tylko zobaczyłam jego imię, pomyślałam, że chce dowiedzieć się co się wczoraj wydarzyło. Otworzyłam sms'a :
Hej! Co tam słychać ? :)
Zaczyna tak, a później pewnie by się zapytał co się stało. Może zapytam się go czy nie mógłby się ze mną spotkać i porozmawiać? To byłoby lepsze niż pisanie smsów. A mi przyda się wygadanie komuś, bo nadal czuję, że to wszystko tkwi we mnie. No cóż, spróbuję. Ciekawe czy będzie miał czas.
Cześć Harry! W sumie nie najlepiej. Mam pytanie. Czy znalazłbyś dzisiaj czas na spotkanie ze mną? Chciałabym się komuś o tym wygadać...
On pewnie zapracowany jest. Ten ich zespół. One Direction. Już pamiętam ich nazwę. Przesłuchałam ich parę piosenek i muszę przyznać, że wpadają w ucho. Po chwili usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms'a. Tak to Harry. Spodziewałam się szybkiej jego reakcji, jak na każdego sms'a.
Kate naprawdę chcesz się spotkać? Z miłą chęcią. Mamy wolne w wakacje. Będę czekał na Ciebie w Central Park'u przy fontannie o 17. Do zobaczenia ! :) xx
Huh! Zgodził się. Ucieszyłam się na tę wiadomość. W końcu się z nim spotkam twarzą w twarz od ostatniego incydentu w galerii... Na samą myśl chce mi się śmiać. No dobra, koniec przemyśleń. Jest 14, a ja nic nie jadłam, siedzę w piżamie i nawet na chwilę nie wyszłam z pokoju. Czas przywitać się z rodzinką i coś zjeść. Założyłam dresy, bo nigdy nie lubiłam po domu chodzić w krótkich spodenkach i koszulce. Wyszłam z pokoju i wydawało mi się jakoś cicho w domu. Zeszłam na dół i nikogo tam nie zastałam. Zauważyłam jedynie karteczkę na stole w kuchni.
Kate !
Zabraliśmy Lily do wesołego miasteczka.Mam nadzieję, że się nie gniewasz, ale
wiem, że coś się stało. Pewnie wolisz
teraz pobyć sama i odpocząć. Mam
nadzieję, że nic poważnego nie zaszło.
Pogadamy jak wrócę. Trzymaj się mała.
Kocham mama
-Kate! Co się z tobą działo?!
-Nic, nie denerwuj się. Byłam u góry, a wyciszony telefon leżał na dole. Po prostu nie słyszałam.
-No dobra, okay. Jak tam? W porządku po wczorajszym?
-Można tak powiedzieć.. Ale przyda mi się rozmowa z kimś w cztery oczy.
-To może się spotkamy? - zaproponowała Emily
-Eemm, wiesz co, ale ja już umówiona jestem - po wypowiedzeniu tego zdania na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech
-Jak to? Z kim? Czemu nic nie mówisz? - zaczęła mnie dopytywać
-Z Harry'm.
-Tym Harry? Tym z tego ulubionego zespołu twojej siostry? Tym na którego wylałaś wodę? Tym, który...
-Tak! Tym Harrym. Ale proszę, skończ już. To denerwujące . - zaśmiałam się do słuchawki
-No to gratuluję kochana! - jej głos stał się radosny
-Nie ma czego. To tylko spotkanie na pogawędkę. Nie chcę się z nikim teraz wiązać. Za dużo jak na jeden raz. A co do tego... Miałam ci coś powiedzieć.
-No to mów! Ja czekam. - po wypowiedzeniu ostatnich swój przez przyjaciółkę, spojrzałam na zegarek. Była już 16:54.
-Em! Nie mam czasu teraz! Przepraszam. Muszę lecieć! Trzymaj się! - nie czekając na odpowiedź dziewczyny, nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Pobiegłam szybko na górę po torebkę. Zarzuciłam ją na ramię, w dłoń chwyciłam klucze i prędko zbiegłam po schodach. Gdy założyłam buty na nogi, od razu wyszłam z domu. Tak szybko zamknęłam na klucz drzwi wejściowe, że wydawało mi się, że zrobiłam to w niecałe 5 sekund. Szybkim krokiem poszłam do parku i znalazłam się w nim po jakiś 7 minutach. Szybko ogarnęłam włosy i ubranie, gdy tylko zobaczyłam go z daleka. Miał na sobie białą bluzkę z krótkim rękawkiem i czarne rurki, które cudownie podkreśliły jego szczupłą sylwetkę.
-Hej Kate! - krzyknął z daleka chłopak o bujnej czuprynie i zaczął iść w moją stronę. Ja szybko z torebki wyciągnęłam gumę do żucia i udając, że spoglądam do tyłu szybko wsadziłam ją do buzi. Gdy tylko się odwróciłam, Harry był już jakieś 5 metrów przede mną.
-Cześć Harry! - odpowiedziałam na jego wcześniejsze przywitanie
-Ślicznie wyglądasz - skomplementował mnie, a na moich policzkach pojawił się rumieniec
-Dziękuję. - gdy te słowa wyleciały z moich ust, na twarzy chłopaka pojawił się promieniujący uśmiech.
-Może pójdziemy gdzieś usiąść? Wtedy pogadamy o tym twoim całym wczorajszym zdarzeniu.
-Wspaniały pomysł. Po to tu się dzisiaj spotkaliśmy - na mojej buzi ukazał się wymuszony uśmiech, ponieważ wiedziałam, że zaraz przypomni mi się wszystko co wczoraj się wydarzyło. Po niespełna 2 minutach ciszy, dotarliśmy na ławeczkę w jednej ze spokojniejszych części tego parku. Postanowiłam przerwać tą niezręczną ciszę.
-Wiesz co Harry, chciałabym ci podziękować za to, że znalazłeś dla mnie czas. To miłe z twojej strony.
-Nie ma za co Kate. Mówiłem ci, że mamy wolne w wakacje. To nic takiego.
-Dla mnie to wiele znaczy. Przynajmniej mogę się komuś wygadać. - moja mina posmutniała. Harry objął mnie swoim ramieniem i powiedział:
-No to opowiadaj. - odgarnął mi drugą ręką włosy, które opadły na moją buzię
-Mówiłam ci o moim cudownym chłopaku... Takim cudownym, że aż... - nie mogłam wydusić z siebie przez chwilę ani słowa- ...że aż potrafił mnie zdradzić - schowałam głowę w dłonie i zaczęłam płakać. - On potraktował mnie jak śmiecia. Nic dla niego nie znaczyłam! A on znaczył dla mnie wiele! - kontynuowałam, a do oczu naleciało mi jeszcze więcej łez.
-Nie martw się mała! Najwidoczniej on nie był ci pisany. Lepiej, że skończyło się to teraz. Może następny twój chłopak to będzie ten jedyny? - uścisnął mnie tak mocno, że poczułam zapach jego cudownych perfum. Mogłabym tak trwać wieki.
-Dziękuję Harry. Dziękuję za to spotkanie.
-Nie ma sprawy Kate - po tych słowach chwycił mój podbródek i uniósł do góry, tak że nasze oczy były na wprost siebie. Chłopak zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, aż w końcu nasze wargi się zetknęły. Na początku nie miałam nic przeciwko, ale po chwili się ocknęłam i wstałam z ławki.
-Harry... ja... ja nie mogę. Przepraszam. - szybko odwróciłam się i pobiegłam w stronę domu. Ja nie wiem co mam o tym myśleć. Chciał się spotkać, żeby porozmawiać, a zabiera się za całowanie. Ja teraz nie mogę angażować się w związek. Muszę od nich chwilę odpocząć. A co jeśli on źle to odbierze i się nie odezwie już do mnie? Nie mam siły tym teraz myśleć. To zbyt dużo jak na dwa dni. Muszę odpocząć. Gdy dotarłam do domu, zdjęłam buty i przywitałam się z rodzinką, która już wróciła z wycieczki. Szybko poszłam do swojego pokoju. Gdy skończyłam pisać sms'a do Emily, w którym poprosiłam ją żeby jutro do mnie przyszła nocować, do mojego pokoju weszła mama...
-Kochanie może chcesz pogadać ? - zapytała delikatnie
-No dobra, chodź. Dawno nie rozmawiałyśmy - uśmiechnęłam się do niej i przesunęłam się trochę w bok, aby zmieściła się obok mnie na łóżku. Z mamą zawsze miałam dobry kontakt. Traktowałyśmy się jak przyjaciółki, które mówiły sobie wszystko.
-No to co się dzieje mała? - wzięła moją dłoń w swoje i zaczęła po ją gładzić.
-W sumie mamo wiele się zmieniło... Już nie jestem z Johny'm. - na mojej twarzy znów dziś pokazał się udawany uśmiech.
-Jak to? Co się stało?
-Em, no... - nie chciałam jej mówić o tym, że mnie zdradził - pokłóciliśmy się..
-Kate, może da się jeszcze to uratować?
-Nie, nic z tego. To już skończone i nie wróci. - oznajmiłam ją, a mi zrobiło się jakby lżej na duszy. W końcu to z siebie wydusiłam.
-Jak uważasz. Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz?
-Tak. Teraz wszystko okay - przytuliłyśmy się mocno, a mama ucałowała mnie w czoło. Ona nadal uważa, że jestem małą dziewczynką. Ciągle zapomina, że mam już 17 lat, a za już niecały rok będę miała osiemnastkę.
-Chodź. Przygotujemy coś na kolacje. - zaproponowała
-Okay! Dawno nie gotowałam. Zróbmy coś przepysznego!
-No to chyba będziesz musiała iść do sklepu, bo mamy za mało rzeczy na to coś. Prawda, że myślisz o naleśnikach? - zaśmiała się
-Oczywiście! No to się tylko ubiorę i już wychodzę. - oznajmiłam wychodzącą już z mojego pokoju mamę. Na dworze zrobiło się chłodniej, więc postanowiłam ubrać długie spodnie i sweterek. Zeszłam na dół, wzięłam pieniądze od mamy i wyszłam z domu. Podłączyłam sobie słuchawki do iPhona, włączyłam muzykę i szłam w stronę sklepu. Miałam do niego jakieś 12 minut. Spokojnym krokiem kierowałam się wzdłuż ulicy, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię...
****************************************************************
Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! Nie mogłam dodać od poniedziałku rozdziału, bo miałam problemy z internetem. ; |
Jak Wam się podoba? Czy podejrzewacie co będzie działo się dalej ? :D
Mam coś zmienić w pisaniu ? Czy tak jak piszę jest okay ?
Czytasz = komentujesz PROSZĘ ! ♥
EEEE MAKARENA MAKARENA BAJLA BAJLA ELA ELA . : )
sobota, 25 maja 2013
Rozdział 3
Obudziłam się, gdy na moją twarz dotarły promienie słońca. Przeciągnęłam się na łóżku i niechętnie wstałam. Powędrowałam pół przytomna do łazienki, aby załatwić swoje potrzeby fizjologiczne i po chwili wróciłam do pokoju. Jednak własna łazienka to jest coś. Nie musisz czekać, aż ktoś łaskawie z niej wyjdzie. Masz ją calusieńką dla siebie. Usiadłam na łóżko i pochwyciłam telefon do ręki. Dotknęłam wyświetlacz by zobaczyć, która godzina. Była 11:34. Zobaczyłam również, że dostałam wiadomość. Myślałam, że jednak Johny mi odpisał, gdy już spałam. A jednak nie, to był Harry i jego wiadomość :
Dzień dobry! :) Jak się spało? x
Zaskoczyło mnie to, jednak na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Czy Johny pisał do mnie takie smsy ? Zdarzyło mu się może raz czy dwa, a jesteśmy już ze sobą jakieś 4 miesiące. A Harry'ego znam od niespełna 20 godzin. To miło z jego strony, ale niech nie zapomina, że ja mam chłopaka. Odpisałam mu :
Dzień dobryy! Bardzo dobrze. Dziękuję, że pytasz :)
Do mojego wyjścia z John'ym pozostało mi 7 godzin. Zeszłam na dół, by zjeść śniadanie. Reszta rodziny była już na nogach, mama pikciła coś w kuchni, tata siedział przed telewizorem, a Lily? Lily siedziała przy stole, na którym leżały zdjęcia chłopców, które jej dałam. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, widząc jak bardzo cieszy ją ten prezent.
-Witaj rodzinko! - krzyknęłam
-Cześć kochanie! Siadaj, zaraz dam ci jajecznicę. - przywitała mnie mama
-Widzę, że nie możesz oderwać od nich wzroku - powiedziałam do siostry, a wywnioskowałam z tego, że odkąd zeszłam na dół nie przestała się przyglądać zdjęciom z podpisami.
-Nie widzisz jacy są cudowni?! I jeszcze te ich głosy! - zaczęła się tłumaczyć
-No dobra, dobra. - kiwnęłam parę razy głową, zanim mój wzrok trafił na talerz z jedzeniem dla mnie.
-Dziękuję mamusiu.
-Nie ma za co Kate. Teraz jedz... A później pozmywaj naczynia. - powiedziała
-To ma być to twoje "nie ma za co" ? - zaczęłyśmy się śmiać - No dobrze, zmyję, za tak przepyszną jajecznicę - uśmiechnęłam się do niej.
Wycierając mokre ręce spojrzałam na zegarek. Była godzina 13. Postanowiłam, że pójdę do fryzjera, bo moje włosy nie widziały się z nim już jakieś 6 miesięcy, a potrzebowały odświeżenia. Poszłam na górę do swojego pokoju, podeszłam do szafy i szukałam jakiś odpowiednich ubrań. Są wakacje, 23 stopnie, więc ubrałam czarno-białe shorty i zwiewną malinową bluzkę. Poszłam umyć zęby i uczesać włosy, które, jak zwykle, pozostawiłam rozpuszczone. Nie byłam zwolenniczką malowania, na co dzień lekko pudrowałam twarz i malowałam rzęsy, tak też zrobiłam teraz. Wyszłam z łazienki i stanęłam przed lustrem, które miałam w pokoju. Wydawało mi się, że wyglądam... nieźle. Do kieszeni spakowałam klucze i pieniądze, a telefon uchwyciłam w rękę. Zeszłam na dół i poinformowałam mamę dokąd idę.
Gdy dotarłam już na miejsce musiałam chwile poczekać, ponieważ fryzjerka już kogoś obsługiwała. Po niespełna 20 minutach siedziałam na fotelu przy umywalce, gdzie miła pani myła mi włosy, nie ukrywam, że zawsze lubiłam ten etap u fryzjera, ponieważ bardzo lubię, gdy ktoś bawi się moimi włosami. Po chwili fryzjerka poprosiła żebym przeszła na siedzenie przed lustrem. Zrobiłam jak kazała.
-To jak chcesz je podciąć? - zapytała
-A no nie wiem. Tak jakieś 5 centymetrów. I może je pani później wyprostować.
-Dobrze, już zabieram się do pracy.
Gdy kobieta robiła coś przy moich włosach ja zaczęłam pisać do Emily:
Hej! Co tam? Ja właśnie jestem u fryzjera. A w ogóle nie uwierzysz co się stało! x
Z tego wszystkiego zapomniałam jej powiedzieć o małej karteczce od Harry'ego. Po dwóch minutach dostałam odpowiedź:
Siemaneczko! A no wszystko w porządku. Jak to u fryzjera?! Mam nadzieję, że nie obetniesz dużo włosów! No opowiadaj co takiego się wydarzyło? :D x
Haha. No tak, Em uwielbiała moje włosy, ale musiałam trochę je podciąć, bo końcówki były zniszczone. Pewnie by nie zauważyła, gdybym jej nie powiedziała.
Keep calm! Tylko 5 cm! Wiesz co znalazłam pomiędzy tymi autografami? Karteczkę! A na niej.. NUMER TELEFONU DO JEDNEGO Z NICH! Rozumiesz? Pisałam z nim i muszę przyznać, że sympatyczny chłopak. xx
Fryzjerka już powoli kończyła swoją pracę przy moich włosach. Nagle poczułam wibracje telefonu.
No co Ty gadasz?! No to gratuluję! A właśnie, bo zapomnę! Gdy będziesz w domu napisz do mnie! Muszę Ci coś ważnego powiedzieć! Lepiej żebyś wiedziała przed spotkaniem z John'ym... xx
Co? Co ona chce mi powiedzieć? Nie będę od niej teraz tego wyciągać. Nie wiedziałam co mam o tym sądzić..
No okay! x
Odpisałam szybko. A fryzjerka właśnie zdjęła ze mnie fartuszek. Podziękowałam i zapłaciłam. Gdy szłam do domu zastanawiałam się co takiego chciała mi powiedzieć Emily.
Gdy przekroczyłam próg napisałam do Em, że już wróciłam, na co ona odpowiedziała, że będzie u mnie za jakieś 10 minut. To chyba musi być coś poważnego, jeżeli tutaj przychodzi, a nie powie mi przez telefon. Czekając na nią zrobiłam sobie kanapkę z szynką, serem, pomidorem i ketchupem. Gdy połykałam ostatni kęs, usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnie to Emily. Poszłam szybko i otworzyłam jej. Weszłyśmy na górę do mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku.
-Wiesz, nie wiem jak mam ci to powiedzieć - była lekko zestresowana, ponieważ zaczęła bawić się nerwowo palcami.
-No dawaj. - zaczęłam nalegać.
-No bo... Chodzi o John'ego. Widziałam go jak całował się z inną tego samego dnia jak byłyśmy w galerii... Ale mówiłaś, że wszystko okay i nie chciałam cię mart...
-COOOOOO?! Chyba sobie żartujesz! - zaczęłam krzyczeć ze łzami w oczach, bo nie mogłam uwierzyć że on to zrobił - To pewnie dlatego chce się ze mną dzisiaj spotkać! Ten idiota chce ze mną zerwać ! - Nie mogłam się powstrzymać i popłakałam się.
-Kate! Musiałam ci powiedzieć! Przepraszam, że dopiero teraz! - Emily podeszła i przytuliła mnie z całej siły. W tym momencie czułam się bezsilna, ale wiedziałam, że mogę liczyć na przyjaciółkę.
-Co ja mam zrobić? Ja go kochałam, a on tak po prostu to zrobił! Co za dupek! - mówiłam drżącym głosem.
-Pójdziesz na to spotkanie z nim dzisiaj, ale to nie on zerwie z tobą tylko ty z nim ! - zaproponowała stanowczym głosem Emily. W sumie ten pomysł jest całkiem niezły. Wytarłam łzy z oczu i spojrzałam na zegarek.
-Jest już 17:43. Mam trochę ponad godzinę żeby się wyszykować. - powiedziałam.
-Chyba się wyrobisz? - zaśmiała się moja przyjaciółka
-No oczywiście, przecież jak wiem co się szykuje to nie będę jakoś bardzo się starać. Wiesz co Em, dziękuję ci. Gdyby nie ty nie wiedziałabym co zrobić na tym spotkaniu, a tak to przynajmniej powstrzymam się od płaczu. - uściskałam ją z całej siły.
-Wiesz co, ja już się zbieram. Jak wrócisz do domu to mi napisz co i jak - uśmiechnęła się promiennie
-Jak nie zapomnę to napiszę! - krzyknęłam, gdy jej postać znikała z mojego widoku.
"No to czas się szykować" powiedziałam do siebie w myślach. Włosy miałam już ułożone, więc zostało tylko wybranie jakiś ciuszków. Ubrałam białą bokserkę, czerwone spodnie, czarne balerinki i czarną torebkę - przecież nie będę się stroić dla osoby, która mnie zdradziła i chce ze mną zerwać, bo uważam, że to nie miałoby najmniejszego sensu. Gdy już uznałam, że ze strojem jest wszystko okay, postanowiłam zrobić makijaż. Nałożyłam trochę pudru, narysowałam linerem kreski nad okiem i pomalowałam rzęsy. Spojrzałam na zegarek. Była już 18:52. Wyrobiłam się akurat. Schowała do torebki telefon, klucze, portfel i... chusteczki. Jestem pewna, że gdy od niego oddalę się po całym zamieszaniu to uronię kilka, lub nawet kilkanaście łez... Z moich przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Zbiegłam szybko na dół i otworzyłam. Nie zdziwiłam się, gdy zobaczyłam tam mojego 'cudownego' chłopaka... jeszcze chłopaka.
-Heej John!- uśmiechnęłam się i przytuliłam. Nie chciałam na razie dać po sobie poznać, że coś wiem.
-Cześć, Kate. - próbował odwzajemnić uśmiech.
-No to gdzie mnie zabierasz?
-Przejdźmy się do parku, musimy poważnie porozmawiać. - odpowiedział poważnym głosem.
-Ojj musimy - szepnęłam
-Mówiłaś coś?
-Nie, nie. Chodźmy. - wyszłam z domu i zamknęłam za sobą drzwi.
Gdy doszliśmy do parku, zwolniliśmy nasz chód. Po chwili w oddali zauważyłam dziewczynę, która nam machała. Zapewne to ona. Tak, tak, dobrze myślisz. Nowa dziewczyna John'ego. Postanowiłam teraz mu wygarnąć. Zebrałam w sobie siły i się zaczęło.
-Johny! Czy ty myślisz, że ja nic nie wiem?! Te tajemnicze spotkania z nią. Myślisz, że jestem ślepa?!
-Ale, ale... skąd ty wiesz?! - jąkał się biedaczek
-Co za różnica?! Zdradziłeś mnie! Jesteś zerem! - krzyczałam drżącym głosem wprost w jego twarz
-Kate uspokój się! - próbował mnie uciszyć
-Chyba oszalałeś! A wiesz co ci powiem?! Ja też kogoś sobie znalazłam! Tak! Miło ci teraz?! Chyba wiesz, że z nami koniec! - krzyknęłam do niego odwróciłam się i pobiegłam.
Gdy oddaliłam się od parku, zwolniłam kroku. Nie wiem co mnie poniosło. Przecież ja nikogo nie mam. Ale zasłużył na to. Niech poczuje się tak jak ja. Cholerny dupek. Poczułam wibracje telefonu. Wyjęłam go z torebki i zapłakana odebrałam telefon nie patrząc na wyświetlacz.
-Kate przepraszam, nie chciałem cię...
-Ty jeszcze do mnie dzwonisz?! Odwal się! Nie chce cię znać! - rozłączyłam się, a do oczu naleciało mi więcej łez. Nie wiem co on chciał przez to osiągnąć. Wysmarkałam nos w chusteczkę, którą wyrzuciłam do najbliższego kosza. Znowu mój telefon zawibrował. Odebrałam.
-Po co znowu dzwonisz?! Nie rozumiesz, że to koniec?! - krzyknęłam zapłakana
-Kate? Tu Harry. Czy ja coś zrobiłem? - mówił lekko zakłopotany
-O mój Boże, Harry przepraszam, nie mam ochoty rozmawiać. Cześć! - kliknęłam czerwoną słuchawkę. Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. Myślałam, że zniosę to lepiej, jednak się myliłam. To boli. Gdy dotarłam do domu, od razu pobiegłam do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Nie chciałam żeby ktoś mi przeszkadzał. Przebrałam się szybko w koszulkę do spania. I weszłam pod kołdrę. Wzięłam telefon do ręki i odblokowałam go. W skrzynce miałam 17 wiadomości. Trochę od Emily i chyba z 12 od Harry'ego. Pewnie się zmartwił po naszej 'rozmowie'. Na początek wybrałam Em. Napisałam do niej tak jak obiecałam:
Już wszystko skończone. Widziałam tą jego nową i trochę podkoloryzowałam, kiedy z nim zrywałam... ale opowiem Ci jutro. Teraz muszę się pozbierać. xx
Jak dobrze, że są wakacje i nie trzeba wcześnie wstawać. To takie cudowne. Gdyby stało się to podczas roku szkolnego, zapewne nie poszłabym do szkoły. Nie miałabym ochoty... Zapomniałam! Muszę napisać do Harry'ego. Tylko muszę zrobić to w sposób, żeby nie zaczynać dłuższej rozmowy, bo chcę iść spać, ponieważ zmęczyła mnie ta cała sytuacja..
Harry, przepraszam, że tak powiedziałam, ale myślałam, że to John... Trochę się zmieniło. Jednak nie mam ochoty teraz o tym pisać. Porozmawiamy jutro. A teraz idę spać. Dobranoc :) xx
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
Dobranoc! Słodkich snów Kate! :) x
Na szczęście zrozumiał i nie zaczynał konwersacji. To dobrze. Nie jest dociekliwy, a ja cenię to u ludzi. No ale czas już spać. Padam z nóg. Odłożyłam telefon na półkę nocą i momentalnie usnęłam.
********************************************************
No i w końcu napisałam 3 ! To było ciężkie... przepraszam że tak długo...
Podoba się Wam chociaż?
Czy one nadal nie są za krótkie?
Mam pisać dłuższe?
Zmienić coś jeszcze?
Czy ja nie zadaje za dużo pytań?
Aaaaaaaaaaaaaaaaa. Coś mnie ponosi. To przez późną godzinęęę.
Czytajcie i komnentujcie! :) ♥
BUM SZAKA LAKA.
Subskrybuj:
Posty (Atom)