-Jeszcze tego pożałujesz Kate. Ty i ten twój chłoptaś. – po tych słowach zebrał ślinę w ustach i plunął pod nogi Harry’ego, który stał jeszcze oszołomiony po ciosie, jaki dostał od Johny’ego. Gdy tylko to zrobił ja powtórzyłam mój czyn, jednak teraz musiało go zaboleć bardziej, ponieważ położył swoją dłoń na policzku i zaczął go masować.
-Taka jesteś agresywna? W łóżku też taka jesteś? Może to sprawdzimy? – podszedł do mnie, złapał z całej siły i zaczął całować po szyi. Było to dla mnie obleśne, ale nie mogłam nic zrobić. Próbowałam się wyrywać, jednak Johny trzymał mnie tak mocno, że moje starania uchodziły na nic. Zaczął mnie dotykać po udach, pupie i wkładał ręce pod bluzkę. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Krzyczałam, jednak oprócz naszej trójki nikogo tam nie widziałam. Byłam bezrada. Nagle Harry podbiegł do nas, rozdzielił i uderzył Johny’ego tak mocno w twarz, że ten upadł na chodnik. Ja cała się trzęsłam. Styles wziął mnie na ręce i bardzo szybkim krokiem zaczął się oddalać z miejsca zdarzenia. Nie obchodziło mnie to co dalej będzie działo się z tym dupkiem, po tym co mi zrobił. Mając zamknięte oczy, mocno trzymałam się Harry’ego. Nie chciałam teraz widzieć twarzy przyglądających nam się ludzi. W pewniej chwili usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi, jednak nie otworzyłam oczu, ponieważ jedynym obrazem, jaki pragnęłam oglądać, była czarna plama. Nagle ktoś zaczął mówić do Styles’a:
-Harry, kto to jest?
-Czy to ta dziewczyna, o której nam mówiłeś? – zabrzmiał inny męski głos.
-Chłopie, co ci się stało?! – dołączył ktoś jeszcze. Jednak Harry nie odpowiedział na żadne z zadanych pytań. Po upływie jakiś 4 sekund, poczułam, że Styles zaczął wchodzić po schodach, a chwilę później do moich uszu dostał się znów odgłos zamykanych drzwi. Harry położył mnie na łóżku i przykrył jakimś kocem. Ja byłam tak wyczerpana tym wszystkim, że w momencie usnęłam. Wiedziałam, że teraz jestem bezpieczna. Gdy się obudziłam, zauważyłam otwarte drzwi do łazienki, w której stał Harry, przykładający sobie do oka mokry ręcznik. Uniosłam się do góry i przeczesałam rękoma włosy. Zielonooki zauważył, że się przebudziłam. Szybko odłożył ręcznik i siadł obok mnie. Spostrzegłam, że miał limo na oku.
-To on ci to zrobił, prawda? – odpowiedzi byłam pewna, ale musiałam zapytać. Chciałam dotknąć obolałego miejsca palcami, jednak Harry złapał moje ręce blisko łokci i opuścił na dół.
-To nic takiego Kate. Lepiej powiedz, jak ty się czujesz? – widać było, że się martwi
-Teraz wszystko okay. Ja nie wiem czemu on tak postąpił. Nigdy taki nie był. To wszystko moja wina. Przepraszam. – opuściłam głowę w dół.
-Uspokój się. To nie twoja wina – przytulił mnie – Nie chcę cię wyganiać, ale już 16:48. Powinienem cię odwieźć. Przyjaciółka na ciebie czeka. – kompletnie zapomniałam o Emily przez to wszystko.
-Harry, naprawdę mógłbyś? Będę ci ogromnie wdzięczna. – uśmiechnęłam się do niego
-Tak, tak. Ubierz buty i chodźmy. – po wypowiedzeniu tych słów opuścił głowę i zmierzwił swoje włosy w dość nietypowy sposób. Było w tym coś zabawnego, ale i oryginalnego.

Gdy założyłam obuwie, zeszliśmy na dół. Teraz nikogo tam nie widziałam. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czarnego auta.
-No to gdzie jedziemy? – zapytał
-No do mnie – odpowiedziałam trochę zdziwiona.
-Kate, skąd ja mam wiedzieć, gdzie mieszkasz? – zaśmiał się, a na jego policzkach ukazały się dołeczki. Upss, w sumie to ma rację. Ale ze mnie gapa. Poczułam jak moje policzki stają się różowe.
-W sumie o tym nie pomyślałam. Zatem na Anderson Street 140. – uśmiechnęłam się do niego.
-Naprawdę? – powiedział trochę zszokowany, kiedy odpalił samochód i ruszył – Na tej samej ulicy mieszka dziewczyna Liam’a, Danielle.
-Że kogo? – popatrzyłam na niego ze zdziwieniem
-Mojego przyjaciela? Członka zespołu? A kojarzysz jeszcze Louis’a, Niall’a i Zayn’a? – spytał lekko zdziwiony, ale i rozbawiony. Ja właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że kojarzę tylko Harry’ego z One Direction.
-Co ja mam poradzić, że tylko ty mi się podo... że tylko ciebie znam. - o ały włos się nie wygadałam. Jednak chyba on wiedział co chcę powiedzieć, ponieważ po chwili na jego policzkach ukazały się bardzo wyraziste dołeczki, spowodowane uśmiechem. Na moje szczęście włączył radio i przez kawałek drogi wsłuchiwaliśmy się w dźwięk dobiegający z głośników.
-Muszę ci ich niedługo przedstawić. Co powiesz na sobotę?
-To dobry pomysł. Ale jeszcze to wszystko ustalimy, okay?
-Nie ma sprawy. Jak chcesz to możesz zabrać przyjaciółkę. - odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął.
-Zapytam się jej. Ale raczej będzie mi towarzyszyć. - odwzajemniłam uśmiech, zgarniając włosy z twarzy. Po tym geście umieściłam dłoń przy kieszeni spodenek i poczułam, że coś w niej jest. Okazało się, że to było dwadzieścia funtów, które dostałam od mamy. - Harry. Mam prośbę. Czy mógłbyś zatrzymać się pod jakimś sklepem? Muszę kupić jakieś żarełko. - zaśmiałam się.
-Nie ma problemu. - nie minęły nawet 3 minuty, gdy znaleźliśmy się na parkingu przy jakimś spożywczaku.
-Szybko to załatwię. Poczekaj tutaj. - oznajmiłam Harry'ego i wyszłam z samochodu. Czułam na sobie ciągle jego wzrok, gdy się odwróciłam od razu skierował go w innym kierunku. Rozbawiło mnie to. Jednak musiałam się śpieszyć, bo Emily niedługo zapuka do mojego domu, a ja nie mam posprzątane, ani nic przygotowane. W sklepie kupiłam kilka paczek żelek, chrupki, popcorn i pepsi. Mam nadzieję, że to starczy. Gdy podchodziłam do samochodu, Harry wysiadł z niego, wziął ode mnie siatki, schował do bagażnika i otworzył mi drzwi, abym mogła wsiąść do auta. Obszedł wóz, wsiadł i ruszyliśmy w kierunku Anderson Street. Podczas jazdy rozmawialiśmy o tym jak poznałam się z Emily. Nie wiem czemu, ale było widać, że go to ciekawi. Po jakiś 12 minutach byliśmy już pod moim domem. Harry wyszedł z samochodu, otworzył znów moje drzwi, ale teraz po to, abym mogła wysiąść. Podeszliśmy pod bagażnik, wyjęłam dwie reklamówki z zakupami i pożegnałam się z Loczkiem. Gdy szłam w kierunku domu, odwróciłam się, aby zobaczyć, czy zielonooki chłopak już odjechał. Lecz ku mojemu zdziwieniu stał oparty o swoje auto i, takie były moje podejrzenia, czekał, aż wejdę do domu. Jak się okazało, dobrze myślałam, bo gdy tylko zamknęłam drzwi wejściowe, usłyszałam odjeżdżający samochód. Na wejściu zdjęłam buty i powędrowałam szybko do kuchni po jakieś miski i szklanki. Zabrałam wszystko ze sobą i pośpiesznym ruchem udałam się na piętro. Jedzenie i inne rzeczy postawiłam na biurku. Do przybycia Emily miałam zaledwie 20 minut, a mój pokój wyglądał, jakby przeszedł w nim huragan. I to jakiegoś VI stopnia. Ciuchy walały się wszędzie; na podłodze, niepościelonym łóżku, krzesełku przy biurku, pufie. Ręczników też nie brakowało. Nigdy nie chce mi się ich odnosić z powrotem do łazienki, pomimo że mam do niej 3 metry. Szybko zabrałam się do roboty. Nigdy nie lubiłam sprzątać, a uwinęłam się tym razem w jakieś 10 minut. Mój pokój wygląda teraz na prawdę czysto. Wysypałam z opakować do misek czipsy i żelki, stawiając wszystko z powrotem na biurku, a opakowania wyrzucając do kosza pod nim, który był już cały zapełniony. Poszłam do łazienki umyć ręce i przeczesać włosy i gdy kończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i otworzyłam. Jak się domyślałam była to Em.
-Ale jesteś punktualna - powiedziałam do niej z uśmiechem na twarzy.
-Widzę ten twój uśmiech, co, nie zdążyłaś posprzątać?
-Sama się przekonasz - odpowiedziałam i zaprosiłam dziewczynę na górę. Nie minęła chwila, gdy znalazłyśmy się już u mnie w pokoju.
-WOW, ale tu.. - nastała chwila ciszy.
-Czysto? - chciałam dokończyć za nią.
-Tak. Czysto. Dziewczyno! Znamy się już tyle lat, a ja po raz pierwszy widzę taki porządek u ciebie w pokoju. Sama to zrobiłaś? - najwidoczniej nie może w to uwierzyć.
-No a kto? Mama nigdy mi w pokoju nie sprząta... - zaśmiałam się.
Spędziłyśmy całą noc na gadaniu i jedzeniu. Ja opowiedziałam jej wszystko co się dziś wydarzyło. Uroniłam przy tym parę łez. W międzyczasie przypomniałam sobie, że miałam poprosić Hazzę o przysługę. Muszę napisać do niego jutro. Myślałam nad tym wszystkim. Bardzo lubię Stylesa, ale nie ta tyle by z nim być. Znam go bardzo krótko. Zobaczymy co czas przyniesie.
*następnego dnia o szesnastej*
Usłyszałam dźwięk smsa. Szybko podeszłam do telefonu. Nie był to kto inny jak Harry. Chciał się spotkać. Znowu. Ale i tak nic innego do roboty nie miałam. Umówiliśmy się na siedemnastą w Starbucksie niedaleko mnie. Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam się szykować.
Aww czekam na nastepny, mam nadzieję że oni będą razem ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie ;> http://stolemyheeeart.blogspot.com/?m=0
cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Mam nadzieję że oni będą razem <3
@KKISS_YOU_1D :*
Dodawaj częściej rozdziały, bo już zdążyłam zapomnieć, co było poprzednio :c świetnie piszesz! Czekam na dalszą część, oby na związek z Hazzą :)
OdpowiedzUsuńwiem, przepraszam, ale kompletnie nie mam weny. ;c
UsuńCUDOWNY <3 czekam na następny
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ ♥ KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE, ALE STRASZNIE RZADKO PISZESZ ;C
OdpowiedzUsuńboski rozdział, czekam na nexta ;3
OdpowiedzUsuńczekam na nexta ;)pisz częściej
OdpowiedzUsuń